Sylvania cz. XVIII – zgubny dylemat

Gracze:

Madzia – Maja, kotołak, zwiadowca, skrytobójczyni.

Jaro – Volker Tillmans, nowicjusz Morra,

Grześ – porucznik von Usingen, dzielny dowódca.

Kamil – Konrad Teub, początkujący czarodziej, ale już z podwójnym fajerbolem

Pablo – bezimienny obwoźny handlarz garnkami i gołębiami, póki co postać nieprzyłączona

Maro – Bulgo, snotling, mały szwendacz, notoryczny łupozdzierca

Damian – Anton Bykow, kislevicki kozak abstynent

Po kilku dniach spędzonych u druida, który wyleczył rany i choroby bohaterów (każdy z tych, co przeżył miał zero Żywotności!) w tym Maję z grubsza (operacja nieco się nie udała, Maja teraz jak się wścieknie to cierpi na migreny lub jak kto woli „ma globusa”) drużyna mogła wykonać swoje drugie zadanie na Wzgórzach Eerie.

Geheimnisnacht minęła, wszelkie fenomeny obejrzeli z sanktuarium druida a potem ruszyli w miejsca, gdzie wedle alchemika Lupenniusa z Essen miały się znajdować depozyty metali. Trzy miejsca sprawdzili w zasadzie w ciągu dwu dni, znajdując za każdym razem ślady goblinich czambułów. A to obozowisko sprzed kilkunastu godzin po setce wilczych jeźdźców, a to grupkę dezerterów goblińskich, z którymi wdali się w walkę, czy wreszcie ostatniej nocy dostrzegli wielki oddział liczący może i ok. 1000 zielonoskórych maszerujący nocą przez wzgórza. Bohaterom udało się uniknąć spotkania z tymi ostatnimi i po sprawdzeniu i oznaczeniu na mapach depozytów ruszyli z powrotem przez Martwy Bór do Essen. Nocą jeszcze byli świadkami godów latających, smokopodobnych gadów o rozdwojonych ogonach. Konrad niestety nie zdobył smoczej krwi potrzebnej do jednego z czarów:

Konrad  (do Mai, patetycznie): SMOCZA KREW! Potrzebuję smoczej krwi! Spuść mi ją!!!

Maja: Ja ci mogę spuścić! Manto!

Dodam, ze wlekli ze sobą małą, drobniutką Dacianę – córkę najbogatszego kupca z Waldenhof (i Sylvanii), Virgiliu Taunescu. Dziewczynkę wyratowali z kompleksu Nekromanty i teraz eskortowali ją z zamiarem oddania ojcu. Problem w tym, że dziecko zachowywało się dziwnie. Oderwane od rzeczywistości, cichutkie, niemal bez emocji o Nekromancie nie mówiło inaczej jak o swoim „wujku”. Mimochodem wspominało o okropnościach, których było świadkiem: katowanych dzieciach, preparowanych po śmierci przez Nekromantę; ożywianych na jej oczach ofiarach czarownika etc.

Z każdym kolejnym dniem niepokój w drużynie narastał. Wreszcie jedynie Maja chciała chronić i odprowadzić Dacianę do Taunescu, pozostali byli skłonni… No właśnie co? Dziecko nie jadło, mało spało, a jednocześnie było ciepłe, oddychało, potrafiło płakać. Jasne, było dziwne, ale kto nie byłby dziwny po pobycie u takiego zwyrodnialca?

Atak kilkunastometrowego wija w Martwym Borze okazał się być kluczowym dla dalszych losów dziecka. Paradoksalne, ale wielki krocionóg wyjaśnił wiele w kwestii Daciany. Podczas przedzierania się przez matecznik bohaterowie wpierw weszli na miejsce wilinki wija, następnie znaleźli ślady jego polowania: porwane pajęczyny i zewłoki gigantycznych pająków. To wystarczyło, by animusz BG spadł niemal do zera. Ucieczka jednak nie powiodła się, krążący wokół wij, nagle zaatakował, odcinając nogę wierzchowcowiAntona. Wybuchła panika: kwik konie, krzyki, zapach krwi. Drużyna rozproszyła się po lesie. Konrad w panice wypalił ogniste kule w kierunku przemykającej w zaroślach istoty. To był koń Volker, który po prosty zagotował się w żarze fajerbola.

Maję wiozącą Dacianę poniósł koń. Pechowy rzut i rumak Mai złamał na wykrocie nogę. Maja katapultowała się przez koński łeb, wyrżnęła o ziemię. Na chwilę się podniosła, błędnym wzrokiem dojrzała ranną ale siedzącą spokojnie i bawiącą się lalką Dacianę, a potem zemdlała.

Kiedy drużyna wreszcie zebrała się do kupy, Usingen wraz z Volkerem sprawdzili dziewczynkę. Jej rana nie wydawała się tak groźna, ja na początku. Ni to otarcie, ni stłuczenie, lekko krwawiła, ale dziwacznie, jakby krew przesączała się przez ciało niczym przez gąbkę. Po zdjęciu góry sukienki okazało się, że Daciana to może nie typowy nieumarły, ale z pewnością nie zwykłą dziewczynka. Jej ciało przecinały grube, czerwone blizny, niczym ślady po powrozach łączących kończyny i głowę z korpusem. Poszczególne części ciała różniły się od siebie odcieniem jakby pochodziły od różnych właścicieli. Daciana, choć zachowywała się jak dziecko (przyznaję, po traumatycznych przejściach), była efektem bluźnierczego eksperymentu Nekromanty!

Dyskusja, która wybuchła, trwała długo, ale niewiele wniosła. Usingen i Volker byli za zabiciem dziewczynki. Maja zdecydowała się bronić jej nawet siłą. Choć były plany spacyfikowania Mai, to przecież jako najlepszy zwiadowca w drużynie, kotołak i specjalista od cichej walki i skradania nie dała zaskoczyć. Skończyło się na pacie.

Dzień później BG zawitali do Essen. Wpierw wkroczyli na kilkukilometrowy pas wyciętego lasu. Obszar iście księżycowy, spustoszona ziemia przez wylewki specyfików alchemicznych mających pomóc w karczu, pniaki, smród. Na samej krawędzi lasu, na jednym z drzew Bulgo odnalazł wyrytą podobiznę twarzy starca z brodą. Biorąc podobiznę za Zamolxisa, a drzewo za święte zdecydował się chronić je przed drwalami, którzy właśnie szykowali się do wycinki zagajnika. Wybuchła dyskusja między bohaterami a majstrem drwali, dla którego rozkaz baronessy von Essen to świętość. Co prawda Bulgo próbował przekupić majstra, by ominął akurat to drzewo, ale bez skutku:

Bulgo: Kilka złociszy wpadnie, a ty ominiesz to drzewo!

Majster: Taaa, a rano baronessa wyjdzie w swoim zameczku na wieżę, wyjrzy przez okno, zobaczy pas wyciętego lasu i… jedno samotnie stojące drzewo  niczym kuśka o poranku!

Bulgo: No co! Skalniaczek!

Ostatecznie do porozumienia nie doszło, Bulgo wlazł na drzewo, początkowo chcąc się do nie go przykuć (cóż, tu akcja ekologiczna skończyłaby się dla niego marnie:)), a drwale poszli na skargę do straży baronessy. Spór rozszedł się na szczęście po kościach, drzewo ścięto, ale Bulgo wcześniej wyciął twarz z drzewa  umieścił w głębi lasu.

W Essen Anton i Maja poszli spotkać się z baronessą, ale nie uzyskali prawa do audiencji (obszarpani, pokrwawieni, nie wyglądali zbyt szykownie). Usingen, Volker i Konrad spotkali się z alchemikiem, przekazali mapy geologiczne Wzgóz Eerie i wysłuchali ostrzeżenia przed baronessą von Essen, która wedle Lupenniusa jest osobą mściwą.

Następnego dnia wrócili barką (ponownie z Linzem) do Waldenhof.

W stolicy Sylvanii wydarzył się ostatni etap sporu o dziewczynkę. Drużyna nie doszła do porozumienia. Volker zaraz z portu wyruszył do świątyni, by okazać łeb Nekromanty (taaak, wiózł go ze sobą) oraz poinformować o Dacianie. Konrad udał się do kupca Taunescu, a reszta spierała się nieopodal portu, co robić dalej.

Konrad przekazał kupcowi całą prawdę o Dacianie. Taunescu początkowo ucieszył się, ale gdy usłyszał, że bohaterowie chcą oddać dziecko Morrytom wpadł w gniew. Zawołał służbę, strażników i w karecie udał się do świątyni (wraz z Konradem).

Volker, przypominam obszarpany, brudny, zakrwawiony i cuchnący gnijącym łbem Nekromanty po marszu obok Bulgo przez miasto, wkroczył do świątyni.

Volker (nowicjusz Morra w szatach kapłańskich) z Bulgiem idą zatłoczoną ulicą do świątyni Morra. Bulgo prowokuje Volkera, łapiąc go za połę szaty:

Bulgo (krzyczy): Tato, tato, ale to miasto ładne!!

Volker (zrezygnowany): Tak, tak synku… Kretynie.

W świątyni przedstawił przebieg wyprawy, a potem poinformował, że BG przywieźli ze sobą ożywieńca przypominającego Dacianę. Rozkaz był prosty, Volker musi przyprowadzić dziecko do świątyni. Wyszedł i ze strażą ruszył po Dacianę.   Tymczasem Taunescu już dojechał przed świątynię, gdzie czekali bohaterowie i jego córka. Dziecko podbiegło do ojca i przytuliło się do niego. Volker przerwał rodzinne spotkanie żądając wydania córki. Taunescu odmówił, odmówił też Usingenowi, który tłumaczył, że to nie Daciana lecz żywy trup. Volker sięgnął po Dacianę, lecz został odepchnięty przez strażników kupca, więc wydał rozkazy strażnikom świątynnym. Skończyło się na jatce. Strażnicy Taunescu legli na ziemi w kałużach krwi, sam kupiec zdzielony płazem miecza upadł oszołomiony, a wyrywającą się i płaczącą dziewczynkę strażnicy wnieśli do świątyni.

Kiedy wreszcie Taunescu podniósł się z klęczek zapowiedział Usingenowi, że zrobi wszystko, by ten tak samo cierpiał, jak teraz on cierpi. Cały swój majątek i wpływy na to przeznaczy.

Ostatnie co BG zrobili to odwiedzili Ulfa von Nordena, Pierworodnego z Zakonu Białego Wilka i poinformowali o odnalezieniu zwłok zaginionego brata Mikaela praz śmierci Alfreda von Hamana.

Końcówka sesji mi się osobiście podobała bardzo. Nafaszerowana emocjami i wyrazista. Każdy wybór miał swoje konsekwencje i o to mi chodziło.

Daciana Taunescu

Grafika zapożyczona stąd.

UWAGI:

1. Te se ne da. Nie da się przy takich problemach znaleźć rozwiązania, dzięki którego nie poniesiecie żadnego kosztu. Małej w łeb dać, schować pod drzewem i nikt się nie dowie. Tak trzeba było zrobić w kompleksie, wtedy by się nie wydało. Potem to są konsekwencje. Oddacie ojcu? Jak się wyda, kult Morra będzie Wam wrogi i Was nie wesprze. Oddaliście Morrytom? Taunescu jest Waszym śmiertelnym wrogiem. Dacie dziecku bez skrupułów łeb? Sorry, ale robicie z siebie (zwłaszcza Usingen) psychopatów, to wiąże się z gorszymi konsekwencjami. Ludzie nie ufają takim odciętym od emocjom typom. A bogowie Chaosu, wręcz przeciwnie, lubią takich :).

Jeśli wybory nie wiązałyby się z konsekwencjami, to po cholerę miałby kreować takie sytuacje na sesji? Jak dla mnie było fajnie, bo wyraziście, niełatwo i szaro. Trudno wybrać co jest dobre, a co złe w takiej sytuacji.

2. Nie, nie da się podejść Mai z zaskoczenia. Sorry, to bardzo doświadczona postać, wojownik, zwiadowca, do tego kotołak. No sorry, nie róbcie jaj z pogrzebu. Jeślibym się na to zgodził, to na następnej sesji Usingena ktoś złapie na nieznajomości prawa i etykiety, a Konradowi jakiś obsmarkany wieśniak zabierze księgę czarów i załatwi go bez problemu nauczoną Kradzieżą Rozumu. Chcecie głuszyć Maję? Proszę bardzo, ale nie da się ot tak, bo ja stałem za nią, a ona się nie spodziewa. Spodziewa się.

3. Kamil. Filmiki z YT. Tylko tyle powiem, kurde!

4. Czy zamierzacie jechać na olimpiadę do kraśków?

Komentarze 44

  1. Powinnismy zostawic ja wiedzmie albo jakims porzadnym ludziom , nie ojcu bo sie by od razu wydalo . W sumie dobrze wiedziec ze kleryk pucuje na konfesjonale 😀 Ciekawe na jakiej zasadzie dzialal organizm tego biednego dziecka….

  2. Hehehe, brat Denuncjusz rządzi. Ale w sumie dogadajcie sprawę, Jaro się zastanawia, czy nie zmienić postaci.Ja nie widzę przyczyny, przecież zrobił, jak większość ekipy chciała.

  3. Nie tyle się zastanawia co po prostu jeśli się okaże, że reszta jej nie akceptuje to nie ma sensu włóczyć się za nimi. Lepiej nie skończyć jak pewien wyznawca Solkana który grał całe pół sesji. 🙂

  4. Sorry, ale robicie z siebie (zwłaszcza Usingen) psychopatów…

    a co w moim zachowaniu było psycho??? to że chciałem sprawdzić dzieciaka, to że chciałem zabić ożywienia, czy to, że tego nie zrobiłem aby nie walczyć z Mają? a może to, że trzymałem ją jak płakała gdy ją sprawdzaliśmy? Stała jej sie krzywda, z mojej strony? nie zauważyłem.

    A co do wyborów… to przypomina mi to jedno opowiadanie Sapka… nie ma mniejszego zła :), złem było zabicie zombiaka? bo dziecko, a ciekawe czy ci ochroniarze kupca mieli dzieci?

  5. … a ile pdeków za depozyty?

  6. Aj ze depozyty nie dałem? 40 PD., każdy.

    A co do psycho. Zabijanie bez poczucia emocji etc. to psychopatia. O to mi chodziło. Usingen przelicza zyski i straty, tak robi psychopata. Odcina się od uczuć i o tym mówiłem.

  7. Są dwia aspekty tego o czym mówisz…
    1) nie okazywanie emocji
    2) brak emocji

    Czego spodziewasz się po oficerze wywiadu, który nie jedno w życiu widział? Oczywiście w odbiorze postaci brak okazywania emocji łatwo pomylić z brakiem samych emocji. A emocje są, nie zauważyłeś?

  8. zdadzam się z usingen.
    Psychol może okazywać uczucia i ja mieć i być pojebanym .
    A tan co nie ma moze być normalny

  9. Pustelnik
    Nie do końca o to mi chodziło, tylko o to że skoro nie okazuję emocji i przeliczam +/- to nie oznacza, że jestem psycholem.
    Do czego zmierzam? Zacytuję:
    Ludzie nie ufają takim odciętym od emocjom typom. A bogowie Chaosu, wręcz przeciwnie, lubią takich.
    To MG kreuje świat i jeśli będzie odbierał moją postać jak psychola to w końcu zrobi z niego psychola (choćby przez relacje z npecami)

  10. Cały czas mówię tylko o tym, że nie da się wybrnąć z pewnych sytuacji bez konsekwencji. Zlikwidować dziewczynkę, zlikwidować kupca. Wywiad pozwoli, bo w końcu są zagrożeniem. Zawsze jest jakaś konsekwencja.

    A co do przeliczania. Otóż tak właśnie robi psychopata. Przelicza. Nie okazujesz emocji ? No to z punktu widzenia kogoś , kto obserwuje ich nie masz, prawda? Wracamy do punktu wyjścia. NPCeci oceniają, co widzą.

    A co do uwagi o MG, pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Ja tylko wyciągam konsekwencje Waszych czynów. No daruj, likwidowanie fizyczne każdego zagrożenia nie prowadzi do zwyrodnień? IMO prowadzi. Gdyby nie prowadziło, to by tylu zawodowych żołnierzy nie chorowało na PTSD

    @ Pustelnik
    Pierdzielisz. Brak emocji to psychopatia. A konkretnie nieumiejętność przeżywania uczuć wyższych.

  11. tak jasne to lepiej wrzeszczeć dla ludzi lub na nich się wyżywać.

  12. @ Pustelnik
    Powiem tak, poczytaj najpierw o tym, kim jest psychopata etc., bo póki co to Ty mówisz o czym innym niż ja (i prawdopodobnie Grzesiek).

  13. Pragnę jedynie zauważyć, że nie kalkuluję przy npecach, więc traktowanie Usingena jako psychopaty przez nich to przegięcie, tak to widzę.

  14. Dziewczynka to NPC.

  15. moze zamiast co bylo pomyslmy o tym co dalej ?? Mamy jakis cel na oku ? Jesli nie to jedzmy sie odstresowac na olimpiade…

    Licze na jakas staroświatową wersję szpaqa 😀

    „Ciesza sie Portugalczycy, cieszy sie cala Portugalia i my sie cieszymy dzielac sie w bólu z Anglikami”
    – „To jest deprymujace i budujace”
    – „Wprawdzie dzisiaj przegrali, ale czy na pewno?”
    Szpaq seksowny, momentami perwersyjny:
    – „Znalazl to miejsce miedzy nogami obroncy”
    – „Deco podrywa kolegów”
    – „Dobre krycie… potworzyly sie pary…”
    – „Wnikliwe krycie”
    – „Kurani dochodzi”
    – „Raul obsluzyl Morientesa”
    – „Vieira, brutal, ale kocha dzieci” ( slodkie, prawda?)
    Szpaq antyglobalista
    – „Hiszpanie czuja sie jak u siebie w domu, bo na stadionie jest ok. 15 (pietnastu) kibiców z Hiszpanii”
    Szpaq i liczby:
    – „3 minuty potrwa ta druga polowa”
    – „Zawodnicy podczas treningu wypijaja 200 litrów wody”
    – „Zawodnicy przyjechali na stadion 1,5 godziny przed jego rozpoczeciem”
    Szpaq zagadkowy:
    – „co sie odwlecze, to … zobaczymy”
    Szpaq niedoinformowany:
    – „Barthez opuscil bramke, tylko nie wiem po co”
    Szpaq meteorolog:
    – ” nad stadionem nawalnica, jesli chodzi o deszcz…”
    oraz po prostu Szpaq:
    -„i nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt.. ze jego zona byla w 7
    miesiacu ciazy”
    – „troche jakby zglupial teraz Jan Koller…”
    – „to byla majestria”
    – „Vieira skladal sie, ale sie nie zlozyl”
    – „Santini przywiazal sie do nazwisk”
    „Zagumny za często obsługuje Gruszkę”

  16. To cytat:
    Daciana, choć zachowywała się jak dziecko była efektem bluźnierczego eksperymentu Nekromanty!

    Skoro sam opisujesz ją jak ożywieńca skąd oburzenie, że tak ja potraktowałem?

  17. Jak dla mnie nie była opoisana jako ożywieniec, tylko jako biedne, skrzywdzone, przerażone dziecko, które samo nie wie, co się z nim dzieje. Mała dziewczynka uwięziona w zbrukanym ciele przez kogoś okrutnego, przed kim nie miała się jak bronić. Niczemu nie winna…

    Jak widzisz, Tomek opisywał fakty, a interpretacja już nalezała do nas. I mi nie mów, że miała blizny. Miała, no… I co? Ale się bała, a dla mnie to był znak, że jednak żyje.

    A poza tym jestem za Olimpiadą. Ale najpierw do Ibaneza, ws. mieczy jęzora zasięgnąć…. ;D

  18. A gdzie masz oburzenie? Źle odczytujesz moje intencje. Ja tylko powtarzam, po raz chyba czwarty – każda decyzja ma swoje konsekwencje. Chcesz odgrywać zimnego sukinsyna – droga wolna, ani razu Cię na tym nie zhaczyłem i nie dopieprzyłem za to, prawda?

    Chcesz zabić kupca, proszę bardzo, ale czy jesteś gotów na konsekwencje? Mam wrażenie, że próbujesz myśleć zero-jedynkowo. Nigdzie nie powiedziałem, że źle zrobiłeś. Co najwyżej mogę powiedzieć, ze nie byłeś konsekwentny i de facto nic nie zrobiłeś (ani nie zabiłeś dziewczynki, ani jej nie oddałeś ojcu, ani nie wsparłeś kultu Morra) – stanąłeś okrakiem. To też jakaś decyzja. Nie traktuj moich słów jak ofensywy na siebie i nie buduj bunkrów. Nie atakuję Cię.

    Chcę tylko pokazać, że tu nie ma łatwych decyzji i coś wybrać trzeba., Dziewczynka była tworem Nekromanty, ale miała uczucia, żyła. Ojciec chce swoją córkę, ale przecież nie ma do niej prawa. Kult Morra chce ją zniszczyć, bo to ożywieniec, ale ten ożywienie żyje (paradoks!), czuje, cierpi.

    Nie uda Ci się z takich dylematów wybrnąć zabiciem kupca, bo przecież to wywiad, nie przedszkole i zagrożenie masz prawo zlikwidować. Jasne, masz. Ale ktoś to musi zatwierdzić, ktoś (ew. po fakcie) musi Cię z tego rozgrzeszyć, bo inaczej jako oficer wywiadu mógłbyś likwidować kogo chcesz, nawet Baronową Sylvanii. Prawda?

    Poza tym, nawet jeśli wywiad daleko w Middenheim uzna Twoją decyzję za słuszną, to myślisz, że w Sylvanii coś to zmieni? Będziecie winni morderstwa. Właśnie na tym polega ograniczone pole manewru, które Wam stworzyłem.

    Co do całej sytuacji, nie wiem, czy dalej, ale na sesji pretensje miałeś jako postać do Mai. Co ciekawe z mojego punktu widzenia do dwu postaci najmniej bym się czepiał. Mai i Volkrea. Dlaczego? Od początku nie tylko deklarowali konkretne stanowisko, ale na nim trwali, realizowali je, nie patrząc na to, co się może zdarzyć. Po prostu szli w zgodzie z tym, w co wierzą ich postacie.

    Madzia poza grą sama stwierdziła, że najlepiej by było zabić dziecko, ale już jako Maja trzymała się swoich poglądów.
    Natomiast jak pisałem raport miałem problem z przypomnieniem sobie stanowiska pozostałych (poza Tobą). Trudno mi było rzec, czego tak naprawdę chciał Anton, Konrad czy Bulgo (kurwa, to też nie jest atak na pozostałe postacie) – ich stanowiska dość zmieniały się podczas dyskusji. Usingen miał jasne stanowisko, ale nie wprowadził je w życie.

    Do kogo mieć pretensje, że tak to się potoczyło a nie inaczej? IMO nie do Mai. W zasadzie nie do pojedynczej postaci, a raczej do splotu decyzji podjętych przez różne postacie. Volker po prostu zrobił, co zapowiadał (tu nieźle zadziałał na Konrada, zaskakujące było oddanie książki Nekromanty), a Maja swoje. Konrad chciał być uczciwy względem kupca. I efekt widzimy.

    Po prostu.

    Jeśli uważasz, ze wybrniesz z tego decyzją zabicia kogoś. Proszę bardzo. Zabij też całą służbę, która już pewnie wie (dzięki stangretowi), co się stało. Świadków na ulicy (sam mówiłeś, ze kupiec groził Usingenowi publicznie), a potem wymaż umysły pozostałych mieszkańców miasta, którzy połączą fakty:
    1. Grupa znanych awanturników przyprowadza córkę Taunescu do miasta i oddaje kultowi Morra.
    2. Kupiec grozi jednemu z awanturników.
    3. Kupiec ginie, a awanturnicy wyjechali. Pewnie oni zabili.
    3a Jeśli awanturnicy nie wyjechali, to Baronowa może ich aresztować. Ma zajebiaszczy pretekst do usunięcia ich. Przypomnę, że wywaliła Was z miasta za wieśniaków.

    Ufff , czy teraz logicznie to wyjaśniłem? Sprawa może pod dyskusję F2F, bo na necie, to mam wrażenie, że zaraz się pokłócimy.

    @ Amer
    Szpaq to legenda. U mnie na uczelni na Dziennikarstwie Sportowym omawiali go , o ile dobrze pamiętam 🙂

  19. Czuje sia taaaki atakowany bu bu bu 😀 ! A jesli chodzi o sesje to stalo sie i tyle, Bulgotniaka malo interesuja male dziewczynki bo zbyt dlugo sie gotuja. Mamy wroga typu BOSS i jest git. A teraz do kraskow, bede pierwszym zielonym na olimpiadzie, po stronie zawodnikow oczywiscie! A i Ibanezka tez mozna odwiedzic! Chwala Zamolxisowi 😀

  20. AAAAAAAAAA no i Happy Nju Jer!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Oby Nam sie i ku lepszemu !!!!!!!!!!!!! Milego swietowania!!!!!!!!

  21. Ech pijak:). A ja dziś z żoną przy winku :).

    Dzięki i nawzajem.

  22. ja w Wrocławiu:d
    A co do dziecka moim zdaniem co się stało to było najgorsze co mozna było zrobić bo zrobiliście to na oczach ludu. każda rozwiązanie było złe ale jest pytanie kto wziął ciężar decyzji z nów padło na dowódce reszta się nie liczy.

  23. Troche sie z tym nie zgadzam ze powiedziales ze nic nie zrobilem . Po pierwsze staralem sie przekonac ekipe zebysmy sprobowali oddac dziecko komus na przechowanie , najpierw klasztor (co bylo glupie) potem wiedzma – w przypadku wiedzmy poprostu nikt nic nie zrobil ,brzeczenie moneta to bylo za malo . Po drugie , to moja postac poszla do ojca i przestrzegla wszystkich jak to sie skonczy , ze stary jej nie odda – dalej nikt nic nie zrobil tylko ja poszedlem i wzialem na siebie cale to gowno ,doprawdy nie wiem co mi wtedy odbilo bo mam grac lajze.Mowienie ze w takiej sytuacji stalem z boku podczas gdy robilem za gonca w przegranej sprawie jest nie w porzadku!
    Po drugie kleryk – nie zgadzam sie do konca z twierdzeniem ze gral postac kleryka. Bardzo dobrze pamietam jak zachowywal sie w grobowcu – nie odmawial modlitw, nie probowal w jakikolwiek przekonujacy sposob oddac tego ze WIERZY w jakiegos boga . W zasadzie wybacz za okreslenie zachowanie z dziewczynka i doniesienie to nie byla z powodu wiary , takie zachowanie z donoszeniem to byl czysty oportunizm! Tak to w ocenie Konrada wygladalo ,mam prawo do swojej oceny – latwiej zgrywac chojraka majac straż świątynną za plecami wobec małej dziewczynki i bojąc się o własną dupę której grozi wyrzucenie z zakonu niż pokazać że się wierzy w lochach. Konrad wczoraj się nie urodził i tak właśnie ocenia to postępowanie , za surviwalizm Volker ma u mnie solidna 4 ,okradanie druzyny na pieniadze to przy tym lamerstwo ! za wiare w jakiegokolwiek boga – 0
    Wybacz Tomku – tak wlasnie to postrzegam i raczej tego nie zmienie.

  24. powiem inaczej wszyscy kombinowali jak tu sie pozbyć tego dziecka i przy tym nie mieć zgagi jedni chcieli zepchnąć to na ojca drudzy na kult trzeci żeby jej nie było.
    A co do klechy to się zgadzam z tym co mówi amrilias

  25. Nic takiego nie powiedziałem. Przeczytaj uważnie mój komentarz, łącznie z informacją, że to nie jest atak. Powiedziałem, że nie mogę sobie przypomnieć stanowczego stanowiska pozostałych. Więc nie rozumiem Twojego komentarza.

    Co do kleryka. Ok, Twoja ocena. Co do modlitw deklarował je dwukrotnie bodaj, ale niektórzy wymagali, by błogosławił tudzież odprawił rytuał (np. pogrzebowy), a tego robić nie może. Dalej koncepcja postaci jest zgodna z założeniem, ze on nie chce odprawiać modłów. Postać Jara nie ma być kapłanem (really). Poza tym nie ma sensu bawić się w oceny CZYJEJŚ postaci – dobrze odgrywał, źle odgrywał. Zwłaszcza w tej sytuacji. To tylko doprowadzi do kłótni.

    @ Pustelnik
    Nie jestem pewnie obiektywny w tym, co powiem, bo jestem na Ciebie cięty. Powiem tak, zastanów się nad swoją postacią i jej wprowadzeniem. Inaczej kolejną sesję przesiedzisz.

    W wydarzeniach nie brałeś udziału, niestety.

  26. @ Amer
    A co okazania wiary w taki sposób jak chce Volker (przypominam, że to, iż jest klerykiem nie znaczy, że będzie kapłanem, w domyśle – nie będzie). Pierwsza sesja – atakuje w pierwszej linii ożywieńców. Masz swoją deklarację wiary, Wojownicy, poza Mają stoją z tyłu.

    Ostatnia sesja – po raz kolejny walczy w pierwszej linii.

    W domyśle – Jaro prowadzi swoją postać na wojownika, wyspecjalizowanego w walce z nieumarłymi.

  27. I dobrze że nie brałem w tym udziału

  28. Dobra , byc może źle to zaakcentowalem – ocena odnosi się do tego jak Konrad postrzega Volkera. To wedle niego gość który choć nie bije się zbyt dobrze ale potrafi zadbać o swoje dupsko . Jeśli poświęci dzieciaka to może poświęcić i mnie jeśli od tego zależy jego przetrwanie. Trzeba na niego uważać i bardzo patrzeć co robi . No i wuj , kto powiedział że świat ma być piękny trza się pilnować bo albo zadenuncują albo książke ukradną, dobrze że oddałem bo za drugim razem jeszcze mnie wyonaczą a ja tortur nie lubię.,,,,

  29. @ Amer
    Raz jeszcze poproszę. Oceniać wynik, nie postacie. Zdanie Konrada o Volkerze na sesji. Czy Volkera o Konradzie, etc. To rodzi konflikty, szczególnie w środowisku sieciowym.

    @ Pustelnik
    Na następnej sesji będzie jeszcze gorzej, gorsze dylematy. Może też nie bierz w tym udziału?

  30. nie będzie dylematów bedzie taki się pozbyć problemu od siebie.
    Ale co powiedziałeś jarowi co to jest wiara że się składa z 0 1 i wybierasz miedzy tym to jest dylemat .

  31. Z innej strony. Jak się kłócicie (kłócimy), to mam więcej odsłon na blogu. Dużo odsłon, lepsze przychody z reklam.

    KŁÓĆCIE SIĘ, KŁÓĆCIE !!! 😉

  32. hehehehe kto bym pomyslal – nasz mistrz idzie w komercje! Szkoda ze nie ma jeszcze videostreamingu z naszych klotni , pobilibysmy Jerrego Springera 😛

    ALE TO SIĘ NIE UDA BO MY SIĘ Z PORUCZNIKIEM KOCHAMY!

  33. Brzmi interesująco, kochać się z porucznikiem.

    Jako prowadzący kampanii zaprzeczam jakoby dochodziło na sesji do jakiegokolwiek seksu. Co najwyżej gracze pieprzą jak potłuczeni, MG pierdoli trzy po trzy, fabuła się wali, wrogów się rżnie tudzież reza, a mały Bulgo wymachuje fujarką. Taką wiklinową, króciutką i chudziutką :).

    Videostreaming? Hmmmm, to jest to:)

    Filmik, hmmmm, nie, jestem konserwatystą, żadnych motywów gejowskich na sesji! 🙂

  34. a ty pokazujesz mi tu chcesz że mym miał koszmary noce .
    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

  35. Konrad poczul to po tym jak biegalismy nago w strumieniu .. tak niesmialo jakos spojrzal i ta magia…. moj maly Avatarek ,moj niebieski smerfik…

  36. jak że jesteś doświadczeni penetratorami grobowców .
    to na waszą cześć .

  37. Kawałek miodny Pablo. Juno rządzi.

  38. tak wiem daje tyle Energi

  39. Co do całej zadymy z kupcem… świadkowie…
    No właśnie, postronni ludzie, strażnicy świątyni 😀 A co z taka groźbą zamierza zrobić kult Morra? W końcu ubiliśmy nekromantę! Podejmie jakieś kroki aby nas „chronić” czy ma nas głęboko w dupie?

  40. Stary groził Ci nie przy strażnikach, ci później nadeszli tak w ogóle.

    Wiesz, polityka życzeniowa nie działa. Volkera będą starali się ochraniać. A resztę, cóż… fajnie, że zabiliście Nekromantę, ale Wasze działania z ich punktu widzenia były niejednoznaczne. Po co informowaliście kupca o córce? Z punktu widzenia kultu to proszenie się o problemy.

    Jasne, jak się okaże, że kupiec robi coś bardzo brzydkiego, przeciwko kultowi, to wesprą Was. W innym razie wesprą Was o ile przystąpicie do kultu. Jesteś skłonny to zrobić?

    Inna rzecz, że to była współpraca, o którą prosiliście, anie biznes. Prosiliście o pomoc w zniszczeniu Nekromanty, dostaliście nią – dokładny namiar na siedzibę i wsparcie nowicjusza (hehe). Dlaczego teraz oczekujesz, że coś dostaniesz w zamian?

    Pozdr

    Ps. Tak w ogóle to są dywagacje. O większości spraw się przekonasz, grając. Tutaj to teoretyzowanie.

  41. W końcu to kult Morra i zabicie nekromanty było dla nich zajebista przysługą, traktowanie „współpracy” jako pomoc z ich strony to zwykłe kurestwo. Odwaliliśmy za nich robotę a oni nam w tym pomogli, to był ich zasrany obowiązek. Volker jako pomoc… chyba jedynie jako przewodnik do nekromanty, starał się jak mógł ale jakie ma możliwości? Nawet konia trzeba było mu kupić. Taka pomoc to jak wysłane do krasnoludów jednego dobosza, no przecież to taka wielka siła…
    Co do PS-a to się zgodzę.

  42. Grześ, tak to był ich zasrany obowiązek. Wasz też, prawda? Raz jako wywiadowców (choć kult nie wie, kim jesteście), dwa – jako obywateli Imperium. Nikt nie ofiarował Ci niczego w zamian. Chcieliście od nich namiaru na kompleks Nekromanty, dostaliście. A teraz oczekujesz ich WYMIERNEJ wdzięczności? Sorry, pitolisz. Może mają zabić kupca? Albo okrzyczeć go? Obłożyć interdyktem? To Wasz problem i tylko Wasz. Sami go sobie stworzyliście, sami go rozwiążecie… Albo i nie:)

    Powtórzę, to Wy przyszliście do nich z prośbą o pomoc, nie oni. Zasadniczo możesz się obrazić i olać kult Morra. Możesz obrazić się na krasnoludów. Problem jest inny. Kult sobie poradzi bez Was. Być może Wy bez kultu też, ale będzie Wam dużo trudniej.

    Przyłażenie do nich ze słowami „Musicie nam pomóc, to Wasz psi obowiązek”, to prosta droga do odpowiedzi: „Idź synu swoją drogą, a my pójdziemy swoją”.

  43. jak to nie mogles zauwazyc zachowania i stanowiska Antona. od poczatku probowalem przekazac wszystkie mozliwe (wedlug mnie) opcje i wyjscia. moim skromnym zdaniem Anton nie za bardzo moze polemizowac, wyklocac sie, narzucac swoja wole, gdyz jest z grupa zaledwie kilka dni. dlugo podkreslalem opcje aby ojcu powiedziec, ze dziecko nie zyje, ja oddac morytom i sposobic sie jak najszybciej do przygotowania karawany dla krasnali, zanim wszystko by sie wyszlo na jaw. myslalem i nadal przy tym stoje, ze to byloby najmniej bolesne rozwiazanie. malo bolesne oczywiscie dla nas.
    jesli zas chodzi o zachowanie Konrada i Volkera, to przyznam sie szczerze, ze zaskoczyli mnie obaj. z tego co sobie przypominam, w momencie gdy my stojac w porcie przekrzykujac sie nawzajem probowalismy dojsc do jakiegos rozwiazania, oni dwaj nagle cichaczem niemal sie wymkneli kazdsy w swoja strone. pamietam, ze nasze krzyki ucichly w momencie gdy Konrad zaczal rozmowe z kupcem. w tym momencie bylem nielada zaskoczony. przyznam sie, ze staralem sie Kamilowi podpowiedziec, aby Konrad nie mowil, ze przytargalismy dziecko ze soba. jednak chyba mnie nie slyszal.

    jestem za tym, zeby isc na olimpiade. bezposrednio.

  44. Damianie – właśnie – KŁÓCILI SIĘ
    To nasz stary schemat , spór z którego nic nie wynika a potem ktoś z osób weń zaangażowanych eksploduje i idzie poprostu coś robić , czasem Haman , czasem Ty , teraz Ja . Przyznaję że to było błędem,czas na decyzje był wcześniej to jest przed wejściem do miasta i jak zwykle przegadaliśmy go . Potem jak zwykle były decyzje „pod ścianą straceń” i jak zwykle – opłakane w skutkach.

Dodaj odpowiedź do Amerilias Anuluj pisanie odpowiedzi