Sylvania cz. XXI – Wejście (do) smoka

Gracze:

Madzia – Maja, kotołak, zwiadowca, skrytobójczyni.

Jaro – Volker Tillmans, nowicjusz Morra, który już przekwalifikował się na członka morryckiej straży świątynnej

Kamil – Konrad Teub, czarodziej-kombinator,

Maro – Bulgo, snotling, mały szwendacz, notoryczny łupozdzierca

Damian – Anton Bykow, kislevicki kozak abstynent

Grzegorz – Jurgen von Usingen, porucznik SDIM, twardy wojownik, który ostatnio odkrył w sobie pociąg do alkoholu i kobiet wszetecznych.

Pablo – Krasnolud Logan, uczeń Kowala Runów, przyszły mistrz rzemiosł wszelakich.

Gościnnie wystąpił ponownie

Toho – jako Karsten (dotychczas NPC), samozwańczy rycerz Morra, którego ścigają dawni kompani z zakonu Zasłużonego Odpoczynku.

Ten o imieniu „Huge” to spotkany gadzik przez BG. Autor: Tarjcia (deviant.art)

Dziewięć konkurencji za bohaterami. Duch fair play (pomijam „drobne” oszustwa BG, którzy w ten sposób wygrywali z szlachetnymi krasnoludami ;)), rywalizacja oraz cztery zwycięstwa sprawiły, iż nasi gieroje byli w nastroju do hucznej zabawy.

Noc przed ostatnią, najważniejszą konkurencją – podziemnym maratonem, upłynęła na pijaństwie, tańcach, zabawie oraz bójkach przerywanych przez kolejne interwencje Królewskiej Gwardii, która bez pardonu pałowała co bardziej krewkich gości oberży Książęcej. Bohaterowie zintegrowali się z krasnoludzką społecznością oraz zebrali nowe plotki. Oto okazało się, że drużyna Thordima Młota cierpi na straszliwą biegunkę, migreny i świąd okolic łonowych. To znowuż niektórzy powtarzali, że to ostatnia olimpiada, bo wojna coraz okrutniejsza i król Morgrim chce zawiesić odwieczną tradycję na czas nieokreślony. Wielu też opowiadało, że wielka karawana z żywnością od ludzi z Waldenhof zmierza do Zhufbaru (co jest związana z jednym z questów BG).

Jednocześnie z Bulgiem spotkał się Thordim Młot (faktycznie zbolały, zmęczony i pozieleniały od galopującej sraczki) i zażądał przysługi (w poprzednim raporcie jest wyjaśnione, czemuż to miał prawo jej wymagać). Bulgo miał dokonać sabotażu w drużynie Torrika (syna króla Zhufbaru).

Młody snotling, korzystając z tego, że większość zawodników bawiła się w „Książęcej”, wkradł się na kwatery „torrikowców” i uszkodził ekwipunek księcia.

Rankiem do zawodów stanęły wszystkie drużyny. Część podzieliła się na jednoosobowe ekipy. Inni biegli w dwójkach czy trójkach.

Na sesji było ośmiu graczy, toteż podzielili się oni na dwie czteroosobowe ekipy, by nie rozdrabniać się zanadto. Zasadniczo wyszło to na dobre narracji i dynamice sesji.

Jeszcze przed biegiem Bulgo zauważył, że jego rany zadane dzień wcześniej zębami przez kozła „Nurglaka” nie chcą mu się goić. Mało tego, bolą, cuchną i cieknie z nich ropa. Przerażony snotling, myśląc, że „złapał” zgnilizną Nurgle’a wydudlił jeden z posiadanych, bezcennych eliksirów leczenia. Rany oczywiście się wyleczyły, jak i choroba  (zwykłe zakażenie:))

Konrad (jak Bulgo zmarnował eliksir, wścieka się na Usingena): Dałeś mu?!

Usingen: Miał!

Konrad (pokazując na Maję):”Miau! Miau!” to ona robi! Wjebał nam eliksir!

Bulgo: To była zgnilizna Nurgle’a!

Usingen: Przenosi się drogą płciową!

Maja: Jeju, jak to się na ciebie przeniosło?

Volker: Kozioł go wyryćkał!

DRUŻYNA 1: Maja, Volker, Anton oraz Karsten, czyli ekipa „trzeźwiaków” (Maja owszem doiła jak krasnolud w „Książęcej’, ale Volker i Karsten delikatnie popijali, a Anton, wciąż pod wpływem klątwy, w ogóle)

DRUŻYNA 2: Usingen, Konrad, Bulgo oraz nowoprzyjęty krasnolud – Logan, czyli ekipa „ochlapusów” (pierwsza trójka piła do spągu, Konrad uderzył w podryw do krasnoludki, Usingen w zasadzie nie pamiętał, co robił, a Bulgo zakończył noc „skokiem po flaszkę”, kiedy udało mu się porwać 4litrowy antałek ze stołu i wyżłopać go w locie, nim wpadł rozpędzony na ścianę).

Mechanika podziemnego maratonu opisana jest w moim opisie Olimpiady, zamieszczonym w Bibliotece, ale ogólnie gracze losują karty. Kiery określają szczęśliwe wydarzenia, karo – pech, trefle – niebezpieczeństwa a piki – wrogów. Im wyższa wartość tym większa ranga „eventa”. Czerwony joker to cudowna pomoc, czarny – wyjątkowy pech i wydarzenie znaczące w skali całego Zhufbaru jeśli nie krainy (np. inwazja jaszczuroludzi, upadek jednego z poziomów fortecy, objawienie demona etc.)

DRUŻYNA 1 DRUŻYNA 2
KARTA WYDARZENIE KARTA WYDARZENIE
Walet karo Galopująca biegunka 9 karo Zawalisko
As karo Zabłądzenie Król karo Zły kierunek
4 trefl Pułapka przygotowana przez konkurenta 5 karo Leże potwora
2 trefl Upierdliwy insekt 6 trefl Sabotaż dokonany przez konkurenta
Czarny Joker Wielkie niebezpieczeństwo Walet kier Mapa z trasą
As kier Spotkanie kompanów (BG)

Bieg:

DRUŻYNA 1:

Rozpoczęło się spokojnie. Choć z oddali dochodziły ich odgłosy przygód innych zawodników (walki, krzyki, raz nawet jakaś eksplozja), to sami nie doświadczyli niczego złego. Ciche, wymarłe korytarze, olśniewające komnaty, płaskorzeźby i posągi był jedynymi atrakcjami nim…

Najpierw Maja poczuła jakieś dziwne kręcenie w brzuchu, potem pozostali. A następnie wszystki zaczęła szarpać tak przerażająca biegunka, że móiąc w skrócie:

– Jakikolwiek wróg mógł wkrótce tropić ich na węch

– Wędrówka się opóźniła

Karsten (doświadczywszy kolejnego ataku biegunki): To jest kopalnia? Może jest tu węgiel? Można by polizać.

Mało tego, podczas jednego z „postojów” parszywe, skalne skolopendry zaczęły kąsać BG. Pozbycie się owadów niewiele pomogło, bo kolejne atakowały ich, spadając z sufitu. I tak przez całą podróż, co pozwalało przypuszczać, że robactwo z jakiegoś powodu 🙂 wykrywa BG i traktuje jako źródło pożywienia.

Tak oto drużyna „trzeźwiaków” przemianowana na „obesrańców” podróżowała przez Niższe Korytarze Zhufbaru.

Bulgo (komentarz dotyczący przypadłości Drużyny 1): Owsiki! Będą mieli Wielką Orkiestrę Analnej Przemocy!

DRUŻYNA 2

„Ochlapusy” już na samym początku spotkało niemiłe przeżycie. Każdy z nich wziął na podróż po dwa antałki świetnego krasnoludzkiego ale, jednakże szybko okazało się (kto mógł to wykryć jak nie czołowy pijus – Bulgo?), że do antałków ktoś ordynarnie naszczał. Tak oto zapasy piwska przepadły, morale spadło, a BG obiecali sobie dorwać po powrocie sabotażystę.

Wędrując o suchym pysku, udało im się wejść na wyższy poziom a potem odnaleźć górniczą windę. Niestety mechanizm był zniszczony, jednakże zwisająca lina pozwoliła się Bulgowi wdrapać dwa poziomy wyżej. Niestety korytarz był tam zawalony. Co prawda pod sufitem był niewielki prześwit, ale tylko na kogoś małego jak snotling, lub chudego jak anemiczny czarodziej (sorry, Konrad:)). Dzielny snot zaczął się czołgać w zupełnych ciemnościach, pozostali BG zostali przed zawaliskiem, czekając na efekty jego rekonesansu.

MG: Korytarz kończy się drewnianą klatką z zamocowanymi sznurami, obok jest jakiś mechanizm. Winda.

Usingen: Do góry?

Bulgo: Nie, kurwa, w bok!

I były, a jakże. Najpierw Bulgo poczuł zapach mokrej sierści, potem coś zaryczało. Przestraszony Konrad ciepnął w prześwit fajerbolem (I ignis materia! tudzież I ignis animal!- ostatnio najpopularniejsze zaklęcie :)).Snotlinga poparzył płomień, mimo to zobaczył w nagłym rozbłysku światła, iż znajduje się w wylęgarni ogroszczurów. Opanował strach i, wycofując się, ostrzelał bestie z łuku.

Nie pozostało nic innego jak zejść po linie poziom niżej.

DRUŻYNA 1

„Obesrańcy” wędrowali z licznymi postojami, znacząc korytarze wyrazistą wonią. Kolejne godziny mijały, korytarze, komnaty, kawerny zmyliły kompletnie bohaterów. Zabłądzili. Wreszcie udało im się dotrzeć do niewielkiej jaskini z głęboką studnią i schodami prowadzącymi do zniszczonych drzwi. Tam też Anton (posiadający „szósty zmysł”) wyczuł wyraźne niebezpieczeństwo. Kozak wdrapał się po schodach i dostrzegł ułożoną na progu drzwi kupę kamieni. Zaczął je pojedynczy, powoli odrzucać i pewnie wykryłby dzięki temu pułapkę, lecz zniecierpliwiona Maja wraziła miecz w stertę kamyków. Hukło! Błysło! Maja poleciała, płonąc niczym kometa, w jedną stronę. Anton w drugę, wprost do studni. Udało mu się zawisnąć na jej krawędzi i wyciągnięty przez Volkera, dogasił się szybko. Poparzona Maja też ocalała.

Team, cuchnący, pokąsany przez owady, poparzony, powlókł się dalej.

DRUŻYNA 2

Kłócący się opoje, wlekli się kolejnymi korytarzami. Na jednym ze skrzyżowań feralnie skręcili i również pobłądzili. Szczęśliwie usłyszeli w pewnej chwili pobliską walką. Kiedy dotarli na jej miejsce, znaleźli tylko ślady goblinów i martwego krasnoluda z drużyny Ferdssonów. Pechowiec wciąż dzierżył w dłoni mapę Niższych Korytarzy z zaznaczoną trasą biegu. Usingen, znający się na kartografii oraz Logan znający język Khazadów, odczytali plan. Dzięki temu nadrobili stracony czas i wyraźnie przybliżyli się do mety.

Pewnie mieliby szanse na zwycięstwo, jednak pewne wydarzenie zaważyło na dalszym ciągu olimpijskich zmagań. W jednej z na wpół zawalonych komnat Bulgo odnalazł pojedynczy, biały but, a w zasadzie zdobiony diamencikami glanik (diamenciki Bulgo świsnął rzecz jasna!) Dokładnie jeden z dwu, którymi dzień wcześniej (na poprzedniej sesji) chwaliła się Ranifra – córka króla Zhufbaru.

Delikatny glanik Ranifry.

Poza „bucikiem” znaleźli także ciała dwu skavenów. Widać, iż Ranifra nie wypadła sroce spod ogona, lecz jako potomkini królewskiego rodu, bronić się potrafiła.

Rzecz jasna Usingen z pozostałymi zdecydowali się ratować dziewczynę, porzuciwszy uczestnictwo w maratonie.

DRUŻYNA 1

Wędrówka dłużyła się niemiłosiernie. Wreszcie bohaterowie dotarli do przestronnego korytarza, który niegdyś pewnie służył jako główna aleja na tym poziomie.  W pewnym momencie wpadli na wychodzącą hałastrę czarnych orków. Próbowali cofnąć się, ale od drugiej strony analogiczna banda z szamanem na czele zablokowała odwrót. BG niewiele myśląc wpadli w któryś z bocznych korytarzy, przemknęli nim i wypadli na gigantyczną salę z setkami kolumn (pamiętacie Morię z filmu „Drużyna Pierścienia”? No właśnie!)

DRUŻYNA 1 i 2

Idąc tropem Ranifry do tej samej komnaty trafiła drużyna „opojów”. Po to tylko, by dostrzec zwiewających kompanów i setkę orków na ich karkach.

Konrad postraszył fajerbolami zielonych, a potem obie drużyny już razem pognały do wyjścia z gigantycznej komnaty.

Nowy korytarz bardziej przypominał naturalną jaskinię. Setki stalagmitów wyrastało z podłoża, utrudniając wędrówkę Po kilku, kilkunastu godzinach marszu, tropienia, wyszukiwania właściwej trasy BG znaleźli ślady walki. Kilka skaveńskich trupów oraz tropy wskazujące, iż teraz dziewczyna znajduje się w łapach jaszczuroludzi – dawnych „przyjaciół” BG jeszcze z czasów Morlenfurtu.

Wreszcie po forsownej wędrówce BG dotarli do kolejnej wielkiej jaskini, dobrze oświetlonej, która okazała się być osadą jaszczuroludzi. Jakieś 400 metrów od bohaterów w północnej ścianie znajdowało się wielkie (szerokie na kilkadziesiąt metrów) wejście do innej, tonącej w ciemnościach pieczary. Sami BG znajdowali się kilkadziesiąt metrów ponad ziemią. Skalna, doskonale oświetlona droga prowadziła z korytarza na dno jaskiniowej osady.

Maja używa zdolności „wykrycie magicznych istot”:

MG: Czujesz obecność, przytłaczającą, gigantycznej mocy. Potężna istota magiczna swoim umysłem przytłacza twoje myśli.

Konrad (dumny): O kurwa! To ja!

Maja: Ty to jesteś zakłóceniem na moim radarze!

Jaszczurki właśnie odprawiały jakieś rytuały i przy wtórze świstów, syków i wrzasków wrzucały do pieczary jeńców skaveńskich. „Coś” w pieczarze ryczało, a potem skaveni piszczeli, by nagle przestać, kiedy ryk zastępowało mlaskanie i odgłos miażdżenia kości.

Ranifra znajdowała się wśród jaszczurzego tłumu, przywiązana do pala.

Nie opiszę dokładnie akcji, bo sporo skradania było i kombinowania. Natomiast w skrócie. Bulgo z Mają zeszli po ścianie skalnej (Maja spadła, 1 punkt przeznaczenia poleciał)

Pozostali, maskując się pod płaszczami zaczęli skalną drogą pełznąć w stronę tłumu. Mimo pewnych problemów (patrol wojowników jaszczurczych etc.) udało im się zejść, a wreszcie dzięki poświęceniu Konrada dołączyć do Mai i Bulga, którym udało się podkraść (za wielkimi dolmenami jaszczurów) na ok. 50 metrów od pieczary bestii.

Volker odciągnął uwagę wroga, biegnąc drugą stroną jaskini, też tracąc punkt przeznaczenia. Wpadł przy tym na zamaskowanych wojowników skaveńskich, który też pewnie kombinowali, jak świsnąć Ranifrę spod nosa jaszczurów.

W tym czasie kapłani jaszczuroludzi odwiązali Ranifrę, odprawili jakieś swoje dzikusowe, kapłańskie ecie-pecie nad nią i zaprowadzili w stronę pieczary, z której… powoli i majestatycznie wyłonił wielki, szkaradny łeb czerwonego smoka!

Nie było czasu, trzeba było działać. Bulgo odpalił strzałę w ślepia gada, Usingen z nałożonym pierścieniem niewidzialności podbiegł do Ranifry, wyrwał ją z łap kapłanów i pognał w stronę swoich. Smok zaryczał, zionął ogniem  i spalił kilkudziesięciu swoich wyznawców. Potem posłużył się potężną magią ognia i ostro osmalił bohaterów (poleciały kolejne 2-3 punkty przeznaczenia).

Spotkanie w podziemiach. Autor : Reeks (deviant.art)

W tym czasie zwiewający przez jaszczurami i skavenami Volker dotarł do pieczary, przeparadował na pełnym pędzie przed pyskiem smoka i, osłaniany przez Bulga, zaczął biec za pozostałymi.

BG nie kombinowali, lecz wpadli w pierwszy lepszy korytarz. Wściekły smok wypełzł z pieczary i, ziejąc płomieniami, pognał za bohaterami. Szczęśliwie ich korytarz był zbyt wąski dla niego, pechowo prosty jak umysł Bulga i długi niczym jęzor Konrada. Gadzina nabrała dechu i wyrzygała płomienie wprost w korytarz.

Konrad wyrzucił z siebie I ignis materia, i posłał fajerbola za fajerbolem w sufit korytarza, powodując zawał. Płomienie smoka jedynie stopiły kamienie, oddzielając bohaterów od siebie zaszkloną masą granitu.

Ranifra podziękowała grzecznie swoim wyzwolicielom i zaczęła nieporadnie tłumaczyć się, dlaczego zeszła do Niższych Korytarzy (jak zwykle ciekawość).

BG rozpoczęli wędrówkę nieznanymi korytarzami. Po kilkunastu godzinach marszu (druga doba w podziemiach!) zmęczeni, głodni i spragnieni mieli już wszystkiego dość. Maja zmieniła się w kota (nasz kotołak znów wykorzystał swoje moce:)) i, kierując się na kocią intuicję, zaczęła szukać korytarza. Sukces! Znalazła wyjść wprost na górską przełęcz.

Maja zmienia się w kota, biegunka sprawiła, że nie jest zbyt czystym kotkiem. Padają soczyste komentarze.

Maja (wściekła): To co? Mam się wylizać?!

Maja zmieniła się w kota, rozmarzony Bulgo komentuje:

Bulgo: Potem będzie można cycki zobaczyć

Maja: Odchodzę dumnie, zadarłszy pogardliwie ogn.

Bulgo (pokazując pod ogon): Tamto też.

Maja: Wracam i ciacham go pazurami!

Mała uwaga od MG. W tym momencie powiedziałem, by BG ponownie wylosowali kartę, by ustalić ostatnie wydarzenie w podziemiach. I co?! Grześ wyciągnął czarnego jokera!!!

„Przyjaciel” w przestworzach. Autor: Rogie-C (deviant.art)

Można się domyśleć, kto przywitał bohaterów na zewnątrz. Wściekły smok szybujący ponad szczytami i wypatrujący tych, którzy wykradli mu posiłek z krasnoludzkiej księżniczki. BG gnani płomieniami wpadli z powrotem w podziemia.

[Maja zmienia się z kota w człowieka, rzecz jasna nagiego]:

Volker (do Konrada mającego opinię drużynowego prawiczka): Popatrz tak wygląda kobieta.

Usingen: Kobieta ma większe cycki.

Rolę przewodnika przyjął na siebie Logan. Umiejętnie ominął leże skalnego zębacza i intuicyjnie wiódł ich w górę podziemi. Po kolejnych kilkunastu godzin BG dotarli do jednej ze strażnic krasnoludzkich. Teraz opuszczonych. Z wielkiej iglicy skalnej, wydrążonej w środku i zamienionej w punkt obserwacyjny, mogli podziwiać wznoszący się na sąsiedniej górze Zhufbar (20-30 km dalej, hehe) oraz smoka krążącego wokół fortecy. Co i rusz armaty zhufbarskie odstrzeliwały się gadzinie, próbując ją trafić.

Krótko potem BG stali się świadkami potyczki grupy krasnoludzkich wojowników podziemnych z hordą orków. Wykorzystując pozycję na iglicy i dobrą widoczność, Maja zastrzeliłą przywódcę orków, a Konrad ostrzelał zielonych fajerbolami, co załamało ich morale. Krasnoludy rozgromiły zielonych, a potem dołączyły do BG.

Konrad (ostrzeliwując fajerbolami orki): Hej, dziewczynki, w górę picze! I ignis materia!

Okazało się, że od kilkudziesięciu godzin całą armia Zhufbaru przemierza podziemia w poszukiwaniu Ranifry. Spotkany setnik Ifirsson dowodził jednym z takim oddziałów. Przekazał przy tym dobrą wieść BG, Morgrim przerwał maraton, toteż BG nie przegrali tej dyscypliny.

Po odpoczynku i opatrzeniu ran drużyna z Ranifrą i mianem prawdziwych herosów wróciła do Zhufbaru, eskortowana przez wojska Khazadów.

Sesję skończyliśmy wielką audiencją (przy kilkuset krasnoludach z największych rodów), gdzie król Morgrim Żelazna Kuźnia podziękował bohaterom, przyznał im tytuł Przyjaciół Khazadów i ogłosił zwycięzcami Olimpiady. Przy okazji zauważył smutno, że przebudzony smok (legendarny Glaurung), to kolejny ogromny problem dla społeczności Zhufbaru.

Następną sesję zaczynamy ucztą na cześć BG.

W sumie to już czwarta sesja pod rząd z wielką libacją bohaterów.

Jaki musiałby być czerwony smok, by BG mieli szansę go pokonać?

UWAGI:

1. Nie wiem, czy coś bardziej mnie zaskoczy niż te dwa wyciągnięte jokery. Zaburzono sytuację geopolityczną w Góach Krańca Świata.

2. Podczas powrotu Grześ zasugerował, ze można by ruszyć na smoka. Cóż, to na pewno heroiczna i piękna śmierć.

3. Co planujecie dalej?

Komentarze 52

  1. Moze akcja a’la Dratewka? Damy mu Nurglaczka do wszamania 😀 Ale chciałem zauważyć, że kolejny ginący gatunek włazi nam w droge! Animalsi bądą sapać 😀

  2. Jak już wdepnąć w gówno to w porządne!!! gdzie wylądowała jaszczurka???

    • Tego na razie nie wiadomo, ale możesz być pewien, że gniew smokom nie przechodzi za szybko:)

      W sumie, podpadłeś kupcowi, teraz smokowi, wcześniej Khorne’owcom. Ktoś Cię w ogóle lubi w Sylovanii?:)

  3. Jurgen von Usingen, porucznik SDIM, twardy wojownik, który ostatnio odkrył w sobie pociąg do alkoholu i kobiet wszetecznych…..
    Czyli już nie dzielny dowódca??!!??

  4. @ Usingen
    Cóż… Dorastasz :).

    @ Bulgo
    Taaa, Nurglaczka, którego nazywałeś przyjacielem?:D

  5. A jak już wdepnąć w gówno to porządnie!!!! gdzie ta jaszczurka???

  6. No jak już zburzyliśmy sytuację geopolityczną… to znaczy, że jesteśmy dobrzy! No to huzia na smoka! Tyle ze tego smoka może trzeba będzie trochę przemyśleć… przed szarżą. ;D

    Coraz bardziej podoba mi się ta Sylvania. :] Odkrywa te beztroskie aspekty majowego charakteru… ;] Pewnie już niedługo pożyję, ale kto chciałby żyć wiecznie? ;]

  7. mysle, ze i tego ostatniego smoczka nie poonamy Tomaszu. czy Ty zauwazyles jakie on ma wielkie pazury. rozdrapie nas jak kura bloto.

  8. Panowie no to kto będzie Toruk Makto ?:)

    P.S
    Sorry za stłuczenie kieliszka kiedy rzucałem stopą fireballa
    i za wyjedzenie całego keczupa do pizzy !

  9. @ Amer
    Rzucany fajerbol stopą rządził :).

    Kurcze ciekawe czym rzucisz na nast. sesji :). Może być ciekawie, chyba wezmę aparat:)

    @ Damian
    Coś w tym jest:). Choć mechanika WFRP jest ograniczona, paradoksalnie smok z podręcznika jest chyba słąbszy (potencjalnie) od Usingena.

  10. @ Madzia
    Cieszę się, mnie zaskakuje z sesji na sesję nasza Sylvania. 🙂
    Ten styl gry daje ogromne możliwości.

  11. Padła już propozycja żeby ściągnąć jaszczura na odpowiednio przygotowane krasnoludzkie pozycje. Następnie honorowo zabiłoby się go za pomocą ciężkiej artylerii .To stary dziadek który spał setki lat więc pewnie jest technologicznie zapóźniony jak prawie wszyscy w tym wygwizdowie sylwańskim który ktoś trafnie porównał do kuwety.

    Ktoś pyskaty i wredny musi być przynętą . A ja będę miał mnóstwo smoczej krwi do Strefy wytrwałości i będę jeszcze potężniejszy! To by znacznie podwyższyło nasze szanse w walce z czarnymi .

  12. CZEŚĆ SMOKU! 😀 😀

  13. Wdzianko ze smoczej skórki, lansior na maxa 😀 ! A co do mojego przyjaciela Nurglaczka, to wystawienie go vs smok jest celowe! On ma cechy porównywalne z niejednym smokiem! Zabójca olbrzymów też powinien sprawdzić się ze smoczkiem!

  14. Cóż, mnie wyczuje… od biedy mogłabym byc przynętą, ale mam są powody, żeby nie:
    1) Nie jestem wredna i pyskata.
    2) Nie mogę zrobić tego Uzingenowi i dać sie tak łatwo zaciukać. Mimo, że śmierć od smoka honorowa jest, jakby nie patrzeć :]

  15. @ Amer
    Twój plan nie jest głupi, zakładając, że smok:
    – nie żył kilka tysięcy lat
    – nie jest inteligentny
    – nie operuje magią wysokich poziomów
    – jest naiwny 🙂
    To że nie zna technologii to jedno, ale jeśli jednym strzałem go nie zdejmą, to po ptokach

    @ Bulgo
    Lepiej uszyj sobie z jaszczurek. Taniej i mniej bólu:)

  16. Jest wkurzony na nas . To jakaś zaleta bo może nie działać racjonalnie. Poza tym to jakiś podstęp w porównaniu do szarży .Pomysł żeby ściągnąć tu tego zabójce też chyba nie jest taki zły ale czasochłonny , nie wiem jak daleko jesteśmy od niego.

    Smok ma oczywiście zalety i ukryty pazur w postaci magii – ktoś i tak musiałby wytrzymać troche czasu zanim wystrzelą bombardy (zakładam że musiałoby ich być kilka) i poprostu z nim nawiązać jakiś rodzaj kontaktu tak żeby go zdenerwować. Myślałem o miejscu z ukrytami strzelnicami w otworach w zboczach góry bądź zamaskowanymi pozycjami dział. 2 lub 3 działa i salwa z 30-40 metrów . Cudownie by było gdyby wylądował nie mogąc usmażyć kogoś w ciężkim terenie z powietrza…

    Wiemy że chce dostać Ranifre i Maje .Ranny lub zezłoszczony MOŻE spróbowałby dopaść Maje lub kogoś z drużyny kto wbiegłby w zamaskowaną zasadzkę.

    P.S
    Zakładam że smok ma skarbiec.Zostawił niestrzeżony skarbiec w podziemiach i mnóstwo potencjalnych rabusiów- jeżeli zabierzemy mu breloki z jaskini i następnie je zobaczy będzie BARDZO zły . I tak wogóle sie dziwie że zostawił go nie pilnowany

  17. Obróbmy mu chatę gdy fruwa!

  18. Jeżeli w środku ma swój jakiś ulubiony magiczny brelok to się dopiero wkurwi!

  19. Dobierzmy do pomocy w rabunku pechowego księcia .Dzięki naszej pomocy zyska troche na charyźmie a potem w zamian pomoże w zasadzce z bombardami…

  20. jeśli chcecie iść dla smoka toja tylko idą z zabójcą.

  21. nie traktuj go ja ignoranta gość ma przewago lata

  22. Ja chciałam zauważyć, że dziewicy potrzebujecie…a na tym polu braki straszliwe. Turbodymomen wam popsuł ostatnie 😀

  23. Słuchać głąby bo nie będę powtarzał:

    1) Wynosimy smocze skarby na zewnątrz i usypujemy w kupkę.
    2) Ustawiamy artylerię krasnoludzką na pozycjach strzeleckich
    3) Rozwalamy bestię

    Proste i skuteczne…

    4) krasnal wskakuj w sukienkę będziesz robił za podpierdułke Renifry… trzeba mieć plan B, i nie krzyw się wcinaj siarkę…

  24. uff no nareszcie 🙂

  25. tak ale dla kogo to jest skuteczny plan
    już dostał salwy powitalne
    pewnie szybko się uczy

  26. Ty się krasnal nie migaj, wkładaj szpilki…

  27. chyba naiwni jesteście że dwoma szczałami rozwalicie smoka

  28. złoto , złoto , ZŁOTO!!

  29. napalm , paszcza, żołądek

  30. Tak wołali na jego starą

  31. wiec sie bój jego starej .

  32. @ Amer
    Wiesz, w założeniu pomysł jest niegłupi. Naprowadzić smoka na artylerię, przeżyć jego atak i patrzeć jak gadzina po trafieniu przez artylerię rozbija się o stoki Gór Krańca Świata.

    Ale niegłupi jest wtedy, jeśli smok będzie głupi. Zakładasz, ze jego doświadczenie (żyje tysiące lat), inteligencja, mądrość, wiedza, znajomość magii to furda. Natomiast o wszystkim zdecyduje fakt, że gad nie zna armat, prochu etc.

    A teraz zastanów się nad szansami trafienia bestii w locie. Skoro już wrzuciłeś filmik a acht koma acht, to pewnie wiesz, ze ta jedna z najcelniejszych armat plot nie miała wcale za łatwo, gdy idzie o strącanie samolotów (szansa trafienia bombowca lecącego prost widać nie byłą za duża, skoro preferowano obszarową nie punktową obronę plot).

    A teraz porównaj kartauny i bombardy krasnoludzkie do 88mm. Porównaj celowniki, możliwość nastaw, zmiany pozycji, szybkostrzelność.

    Nie wiem jak w szczególe (fakt, potraficie plany dopracować), ale w ogóle ten jest zwyczajnie zły. Szansa powodzenia? Kilka procent? Może mniej?

    Co zrobi smok, kiedy wystrzelą armaty i nie trafią go?

    Dla dowodu. Waliła do Was armata z Reikguardu. Dystans 300-400 metrów. Cel średni – łódź czy tratwa, ale za to bardzo powolny etc.

    Nie trafiła.

    I teraz, po co to wszystko piszę? By potem nikt mi nie powiedział, że eksterminacja grupy to moja wina, bo smok był za mocny. Przyznaję, jest mocny. Bardzo mocny. Powiem wprost, zastanawiam, jak oddać jego potęgę kulawą mechaniką WFRP, wedle której klasyczny smoczek raczej dostałby widowiskowy wpierdol od np. ś.p. Hamana.

    Nota bene ta sama mechanika kasuje Wasz pomysł. Klasyczny smok ma bodaj Wt7 i kilkadziesiąt punktów Żw. A wedle mechy armata waliłaby z max. SE 9. Czyli smoczek z trafienia dostałby 4-6 ran, a potem nadleciałby, zrobiłby co do niego należy, wylądował i po smoczemu wygłosił kwestię pułkownika kawalerii powietrznej z Czasu Apokalipsy. Pewnie wiesz którą:D

    Ps. A broń palną zna:). Walnąłeś do niego z dwu pistoletów.

  33. Kto powiedział, że będzie w locie? po to przynęta aby przy niej wylądował, najlepiej przy jakiejś skalnej ścianie, na korytarzach minerskich a później juebut i na paski i walizki. No chyba, że z góry zakładasz, że smok nie do ubicia to powiedz, nie będziemy się męczyli 😉

  34. Ależ do ubicia, w tym stylu gry nawet Cesarz jest do ubicia. Ja tylko ostrzegam. Ciągle wydaje Ci się, że to po prostu duży aligator ze skrzydłami. Silny, lecz głupiutki.

    Typowa megalomania ludzi:)

  35. 1.”A teraz zastanów się nad szansami trafienia bestii w locie. ”
    Nigdzie nie napisalem że chciałem trafić bestie w locie , napisałem natomiast wyraźnie że odległość najlepiej byłaby od 30 do max 50 i że świetnie byłoby gdyby to było na ziemi badz z ktoregos z ich zamaskowanych otworow strzelniczych w zboczach ktore nam opisywales .
    2.Piszesz o 88 o celownikach i realizmie a potem że wg mechaniki smokowi postrzał z działa nic nie zrobi! , to ja odpowiem odnośnie realizmu że skoro już wiesz jak trudno trafić w ruchomy cel to ja dodam iż żadne żywe zwierze zrobione z tkanki i kości nie przeżyłoby postrzału z dużej bombardy z 30 metrów.Za to jak go doprowadzić żeby stanał akurat w takim miejscu ? Tu już trzeba się mocno pogłowic stad pomysl na skarbiec itp
    3.”Naprowadzić smoka na artylerię, przeżyć jego atak i patrzeć jak gadzina po trafieniu przez artylerię rozbija się o stoki Gór ” No w sumie trochę na to liczyłem bo to fantasy przygoda i generalnie realizm jest kwestią cokolwiek umowną… Tak jak bieganie w zbroi płytowej , miotanie firebalami czy ppance
    Zastanawiasz sie jak zmienić parametry pod smoka bo jest duży ? To prosze zmien też pod działa i uwzglednij sile trafienia nie mowiac o pistoletach które rzeczonemu sp. Hamanowi w zasadzie gówno mogły zrobić .

  36. Celowo przywołałem wpierw realistyczne podejście, a potem mechaniczne, by wskazać, ze i w jednym i drugim pomysł jest słaby. Nie łączyłem obu podejść, lecz wyraźnie zaznaczyłem, że:
    – w podejściu niemechanicznym zwyczajnie Was zniszczy (jeśli coś nie pójdzie po Waszej myśli) np. jakimś czarem, o którym nigdy nie słyszałeś i nawet nie widziałeś w działaniu.
    – w podejściu mechanicznym (o ile się oprę na statystykach z podręcznika) armaty są gówno warte.

    W skrócie:
    1. Nie powiem, że nie da się zmusić smoka do wylądowania, ale czy to zrobi, bo zobaczy babeczkę jakąś, kupę mięsa czy np. złoto? On jest dużo inteligentniejszy od Was i mądrzejszy.
    2. Co do strzału ze strzelnic. Mało realne, zakłada, że smok podleci do Zhufbaru i sobie obok siądzie. Patrz wyżej, nie jest idiotą. Jeśli będę musiał decydować o tym, czy siada czy nie, to po prostu przetestuję mu Int.
    3. O armaty się nie bój, już dawno zmieniłem. Nie zrozumiałeś tego, co napisałem.
    4. Liczyłeś na to, ze smok, który przeżył tyle i jest poważnym problemem dla krasnoludów będzie łatwym problemem do rozwiązania?

    Nie mówię, że niemożliwe jest zabicie smoka. Przestrzegam tylko, że to nie spacerek i zrobienie w chuja gada za pomocą owcy, siarki i armatki. Ciągle zakładacie, ze on sobie po prostu lata, a czasem przysiądzie, by odpocząć. Nie myśli, nie działa, kieruje się gniewem, jest zaspany i zacofany :).

    Powiem tak. W ewentualnym starciu ze smokiem nie zastosuję żadnej taryfy ulgowej. Użyje tego co ma i do tego użyje skutecznie. Dlatego jeśli zamierzacie polować na niego, zróbcie to skutecznie i dobrze. Zaplanujcie i przeprowadźcie dobry plan.

    I przypomnijcie sobie poprzednie plany i jak je realizowaliście:). Trzy mocne postacie poszły już w piach i to z dużo cieńszymi przeciwnikami.
    Ja sobie przygotuję dokładne statystyki i parametry smoka.

    Ps. Co do pistoletów i Hamana. Większośc pepanców i Żw tracił z powodu broni palnej. Przypomnij sobie kilka scen z Bergsburga.
    Ps2. Aha, podaj mi nazwy czarów, które były w znalezionej księdze (zaznacz, których się nauczyłeś). Muszę przygotować zaklęcia.

  37. powiem tak po ubiciu nekromaty w głowach wam sie po zwracało

  38. Ło jezu ale aferrrrrra|! Jak Zamolxis mowi ze nie da się smoka zajebiać tzn wypierdawka i inne takie 😀

  39. To ja ci kurde powiem tak – jak znowu odwalisz akcje typu 1000 muszkietów albo zaczniesz plesc glupoty do npcow vide obrazanie ich albo dzialanie wbrew wlasnej regule/rozkazom narazajac przy tym bezpieczenstwo druzyny to szlag mnie trafi! ale najpierw trafi tego krasnoluda!!!

  40. Te krasnal, nekromanta gruby koleś był! Przestań sapać bo będziesz numery na kucach zmieniał a nie runy klepać!!

  41. Maro. Zajebać da się każdego ino trzeba mieć odpowiednie narzędzia i umiejętności. I plan. Opracowany. Dobry. Wprowadzany konsekwentnie i rozmyślnie.

    W ten sposób i Zamolxisa ubijesz:)

  42. Nooo i przestań sapać koleś bo tu „cyfra” blokuje kumasz? Noooo to kartofel niżej! Ekipa stara ma zasady wiec git! 😀 Ech, stare wojo rulez!

  43. KOGO???? KUUU$#!$%!$%!% może SIGMARA i takie inne wczesne gusła ale ZAMOLXISA???? Eeee tam gusła jakies!

  44. Więc cesarza i smoka nie ubijemy podobnież Zamolxisa.

    Skoro jest taki mądry to może poszłoby się z nim dogadać?
    Zaproponujmy mu biznes.

    W tej chwili mamy bowiem ważną strategicznie twierdze i karawanę z żywnością dla niej (smoki dużo jedzą) Nie dość że są mieleni od dołu to teraz będą podgrzewani z góry

    Smok ma pod twierdzą leże ze skarbami . I kilka pokładów żyjątek z bronią palną które zajmą mu trochę czasu i może nawet zranią.

    Jeżeli zaoferujemy mu bezpieczne wyciągnięcie skarbów bądź wogóle przetransportowanie ich w wybrane przez niego miejsce może w podzięce pójdzie w pizdu czy gdzie tam smoki żyją.

    Jeżeli negocjacje pójdą dobrze niech odpali z 2-3% (zawsze możemy powiedzieć że się zgubiło albo że jaszczurki ukradły)

    Plan bonusowy i śmiały –
    te zagubione 3% odnajduje się u barona który bardzo nas nie lubi i bardzo nas upokorzył .Przyjaźnie Informujemy o tym smoka .
    Szczamy na pogorzelisko.

    P.S
    Może właśnie dlatego porwał księżniczke żeby mieć wpływ na krasnoludy (nie żeby od razu zjeść ale żeby mieć zakładnika)

  45. Przecież ma po ch…u fest ciekawsze smocze rzeczy do roboty niż się bawić planktonem…

  46. myślę ze można z min pogada

  47. Wyszedł mi test na kradzież rozumu (bez aluzji ) i tą całą strefę do której potrzeba smoczej krwi (testowane na 1ej sesji podczas której go otrzymałem) . Reszte postanowiłem zachować do testowania na później bo obecnie mam 80 pd i brakuje mi 20 do podwyzszenia cechy . Prosze podaj ile dostalem PD za ost sesje to sobie rozwine i przetestuje z wieksza szansą na sukces.

  48. Tylko te dwa czary? A jakie inne są w księdze?

    Pedeki? No przecież wpisałeś i rozwinąłeś postać.

  49. czy mogę prześc na kowale runów?

  50. Wyszły mi testy na następujące czary :
    – Wykrycie magii
    – kradzież rozumu
    -zwiędniecie broni
    -powstrzymanie odwrotu
    -strefa wytrwałości

    Nie wyszedł test na czar Popłoch (powyżej 80)

Dodaj odpowiedź do Amerilias Anuluj pisanie odpowiedzi