Kryształy Czasu – Retrybucja

Była ewangelia, to teraz standardowy opis przygody. Po kolei i w całości, bo papież Wilhelm (nie Karol gracz) jednak zapomniał niektóre wydarzenia z sesji, więc nie mógł ich ująć w piśmie.

Dla przypomnienia: przygoda do Kryształów Czasu, rozgrywana na wyjeździe z przyjaciółmi, jednostrzałówka. Ja prowadziłem, grali Mariusz, Romek, Karol, Marcin i Kuba.

k06

Bohaterowie:

El Earendil (Mariusz) człowiek, półbóg 0: spokojny, opanowany, dopiero tworzący zręby ideologii swojej religii. Generalnie chce ją oprzeć na prawości, równości, pomocy innym. I na kowalstwie (bo wylosował się podwójnym kowalem). Im dalej w sesję, tym więcej było w religii Marksa i Engelsa.

Dorian (Romek) elf, złodziej 0 / wojownik 0: dobry kompan, pchający się na linię ognia mimo braku predyspozycji do tego. Wyznawca Earendila.

El Pythor (Karol) reptilion, kapłan 0: demagog, hipokryta, gorliwy wyznawca tworzonej religii (bo raczej nie jej przyszłego boga Earendila) piszący ewangelię. Pierwszy i jedyny kapłan religii, wyniesiony (przez siebie samego) do funkcji jej papieża, gorliwie nawracający wszystkich mających płacić kościołowi dziesięcinę.

El Molesta (Marcin) człowiek (kobieta), barbarzyńca 0 / zabójca 0: barbarzynka, która ma wyjechane na wszystko. Zgodnie z wytycznymi Horacego chwyta dzień. Zdecydowanie przedkłada Piana nad Earendila, choć Pythor zawziął się, żeby ją nawrócić.

El Tzesoleq (Kuba) reptilion, wojownik 0: drużynowy czołg, mimo że nie ma najcięższego pancerza, to połączenie zbroi z własną gadzią skórą powoduje, że ledwo chodzi, nikogo nie może dogonić, ale zranić go jest bardzo ciężko. Wyznawca Earendila.

Czytaj dalej

El Pythor – reptilion, który został papieżem

Temat prosty: przygoda do Kryształów Czasu (he, he, oldskul), rozgrywana na wyjeździe z przyjaciółmi, dość liniowa, jednostrzałówka. Ja prowadziłem, grali Mariusz, Romek, Karol, Marcin i Kuba. Trochę się waham, czy już publikować raporcik, bo mam w planie zrobić bardzo podobną (choć nieidentyczną) przygodę mojej krakowskiej drużynie. Więc: chłopaki, jeżeli czytacie, to nie czytajcie dalej. Pod groźbą gniewu dwóch kryształowych półbogów Katana i MG!

antar

Przygoda jak przygoda: napchane wszystkiego po trochu: oklepanych motywów fantasy, inspiracji innymi mistrzami gry (dzięki Smartfox!) i wątków wymyślonych przez graczy. Ale grało się miło.

Poniżej przedstawiam zapis autorstwa jednego z graczy, Karola, który spisał go w formie ewangelii nowej religii. W następnym pełny raport, w bardziej klasycznej formie, mojego skromnego autorstwa.

Bohaterowie:

El Earendil (Mariusz) człowiek, półbóg 0: spokojny, opanowany, dopiero tworzący zręby ideologii swojej religii. Generalnie chce ją oprzeć na prawości, równości, pomocy innym i kowalstwie (bo wylosował się podwójnym kowalem).

Dorian (Romek) elf, złodziej 0 / wojownik 0: dobry kompan, pchający się na linię ognia mimo braku predyspozycji do tego. Wyznawca Earendila.

El Pythor (Karol) reptilion, kapłan 0: demagog, hipokryta, gorliwy wyznawca tworzonej religii (bo raczej nie jej przyszłego boga Earendila) piszący ewangelię. Pierwszy i jedyny kapłan religii, wyniesiony (przez siebie samego) do funkcji jej papieża.

El Molesta (Marcin) człowiek (kobieta), barbarzyńca 0 / zabójca 0: barbarzynka, która ma wyjechane na wszystko. Zgodnie z wytycznymi Horacego chwyta dzień. Zdecydowanie nie jest zajawiona na punkcie religii Earendila, choć Pythor zawziął się, żeby ją nawrócić.

El Tzesoleq (Kuba) reptilion, wojownik 0: drużynowy czołg, mimo że nie ma najcięższego pancerza, to połączenie zbroi z własną gadzią skórą powoduje, że ledwo chodzi, ale zranić go jest bardzo ciężko. Wyznawca Earendila.

Czytaj dalej

Apokalipsa w Londynie

Typowy jednostrzał zagrany pregenerowanymi postaciami. Mimo to było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Po pierwsze gracze mieli 16-18 lat (dwa razy mniej ode mnie), po drugie pięciu z nich to osoby, dla których to było pierwsze doświadczenie z klasycznymi grami fabularnymi. Z tej piątki 2 osoby namiętnie grywa w cRPGi oraz rozumie ideę RPG. Szósta osoba miała za sobą doświadczenia, ostatnio grała na Zjavie w Apocalypse World. Co ciekawe pierwotnie chciałem poprowadzić AW, ale ze względu na dużą rolę erotyki zrezygnowałem.

System: Dead of Night

Scenariusz: podręcznikowy Unhallowed

Przyjęta konwencja: postapokalityczny horror akcji (obowiązkowo klasy B, w tym przypadku inspiracji szukałem w Armii Boga czy Demonknighcie)

Gracze:

Claire Grady (Karola 1) – ex-żona, ex-matka, zrozpaczona kobieta, która utraciła rodzinę. Stara się stworzyć jej namiastkę z ocalałych. Na zewnątrz surowa i zdecydowana. Jak wyszło realnie: postać niedopasana do graczki, która na co dzień jest łagodną, serdeczną i ciepłą osobą, raczej cichą, na pewno niedominującą. Graczka dość pasywna podczas sesji, miała problem z wejściem w klimat.

Laura Mikaeli (Karola 2) – pisarka paranormal romances (o aniołach), zagubiona w świecie, któremu zagładę przyniosły istoty, o których pisała powieści. Realnie: cicha, urocza i niebezpieczna niczym czarna mamba zdrajczyni. Razem z Mathilde stworzyły team stojący po stronie Zła.

Mathilde Warwick (Ania) – gangerka, agresywna i okrutna, dbająca przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo. Nienawidzi, gdy ktoś nią kieruje. Realnie: graczka odnalazła się w postaci outsiderki, samodzielnej i niegodnej zaufania, choć raczej nie odgrywała okrutnej osoby (bardziej cyniczną).

Wielebny Hugo Winters (Marcin) – w założeniu kapłan, który jest bliski utraty wiary, ale stara się prowadzić ludzi i ocalić ich. Realnie: wyszło blisko założeń, miejscami nieco fanatycznie, ale zgodnie z konwencją. Gracz świetnie odnalazł się w mechanice i doskonale grał na specjalizacjach postaci („To dla dobra twej nieśmiertelnej duszy” – najczęściej słyszany tekst na sesji). Postać przypominała mi księdza z Tragedii Posejdona.

Howard P. Saunders (Patryk) – w założeniu cyniczny i wyrachowany urzędas korporacyjny, który każdego potrafi przekonać do swoich racji. Realnie: prawdziwy heros, uczciwy, stojący po stronie Dobra, toteż graczowi specjalizacje Howarda za bardzo się nie przydały.

Porucznik Carl Jeffries (Mateusz) – oficer Royal Marines, którego apokalipsa dopadła na lądzie, w założeniu przywódca ocalałych. Realnie: spokojny, zdecydowany, ale raczej nie lider.

Sytuacja startowa: minęło kilka tygodni od Apokalipsy, takiej prawdziwej, w której Siły Dobra i Zła starły się na Ziemi. Armageddon wbrew temu, co mówi Biblia, wygrał Szatan. Teraz nieliczni ludzie, którzy przetrwali, kryją się pośród ruin, unikając demonów i tych z ocalałych, którzy się nimi stali. Bohaterowie tworzą grupę, która ukrywa się w Kościele pw. św. Jana położonym na północy Londynu. Świątynia to sanktuarium, do którego zło nie ma wstępu, jednak od pewnego czasu jego moc słabnie a święte światło bijące ze ścian pulsuje i stopniowo przygasa.

Mechanika DoN: startowe Tension (Napięcie) 4.

Kościół pw. św. Jana, sanktuarium ocalałych

Kościół pw. św. Jana, sanktuarium ocalałych

Czytaj dalej

Lady Blackbird – próbnie

Naomi Bishop (Monika) – ex-gladiatorka, ochroniarz (ochoniarka? :)) Lady Blackbird, silna, mocna i twarda jak skała.

Kaylee Arkam (Asia) – pierwszy oficer „Puchacza” i zarazem specjalista od dość awaryjnego silnika, pożałowania godna czarodziejka.

Snargl (Maro) – goblin, pilot „Puchacza” potrafiący zmieniać kształt, złośliwiec i urwis.

Kapitan Cyrus Vance i sama Lady Blackbird byli NPCami.

W związku z wakacyjnym wyjazdem zabrałem ze sobą na wszelki wypadek dwa erpegi, w obu przypadkach padło na niewielkie rozmiarami indiasy (mniej noszenia w plecaku:)) – The Shadow of Yesterday oraz Lady Blackbird. Po raz kolejny okazało się, że „na wypadek” to nawet ksiądz nosi, ale nie używa (no dobra, przynajmniej nie powinien :)). Czasu na granie nie było, poza jednym wieczorem. Padło na „Lady” jako systemik prościutki mechanicznie, a nastawiony na szybką i widowiskową akcję. Mechanika miała o tyle znaczenie, że ekipa zebrała mi się dość nietypowa. Ze stałych graczy był tylko Maro, poza tym Asia (moja żona), niegdyś zapalony gracz, obecnie sporadycznie bawi się w RPG, a dla Moniki było to pierwsze spotkanie z tego typu rozrywką (dość szokujące, heh). 

Po wyjaśnieniu mechaniki (co poszło dość sprawnie) oraz samej idei gry w RPG (rany, jak dawno tego nie robiłem) zaczęliśmy. Postacie zostały rozdane, gracze zdecydowali się (co ciekawe) na bohaterów, który domyślnie nie pełnią pierwszoplanowych ról. W dodatku Asia zmieniła imię Kale na Kaylee, jako bardziej kobiece. By było jasne (dla tych, którzy wiedzą, czym najbardziej inspirował się John Harper, autor gry), nie oglądała nigdy serialu Firefly! W czasie samej gry tak poprowadziła postać, że jak dla mnie była idealnym odzwierciedleniem sympatycznej pani mechanik z pokładu „Świetlika”.

Czytaj dalej

Zabójcy Króli [Kryształy Czasu]

Po raz kolejny goszczę u siebie wpis Masha (Grzegorza), który kilka tygodni temu opublikował na Lisiej Norze raport o tym, jak gracze spierdolili bronili Alamo. 

Tym razem tradycyjnie, wręcz wspominkowo – Kryształy Czasu. Kurczę, zagrałbym krótką kampanię na Orchii.

„Jeden ślepy, drugi chory – pojechali łapać stwory”

Podczas któregoś kolejnego spotkania z Łukaszem i Wojtkiem wymyśliliśmy, że warto by znowu zagrać w Kryształy Czasu. Jest to system, który nie leży u nas odłogiem, ale że ogólnie nie grywamy często – to i w KC-ty ostatni raz graliśmy ze dwa lata temu. Wtedy Wojtek prowadził a ja z Łukaszem (oraz raz gościnnie Krzyśkiem) dostawaliśmy bęcki od BN-ów. Nie spasowaliśmy się charakterami postaci, moja była dobra, Łukaszowa wręcz przeciwnie – więc współpraca się słabo ułożyła i ostatnia sesja, jaką wtedy zagraliśmy skończyła się rozbiciem drużyny i jakoś tak samo z siebie wyniknęło zawieszenie grania… No i brak czasu – wiecie, dorosłość.

Czytaj dalej