Pościg za wrogiem – trailer sesji

Ostatnie rozkazy ze sztabu bretońskiego były jasne. Czekać. Nagły brak kontaktu z „Morrem” był zastanawiający, lecz nie należało od razu wieszczyć katastrofy. Może po prostu musiał zawiesić na jakiś czas kontakty ze swoimi łącznikami? W takim razie za kilka, może kilkanaście dni wznowi swoją działalność. Natomiast gdyby wpadł w łapy cesarskich? Cała siatka wywiadowcza prawdopodobnie byłaby stracona. Dywersanci wyłapani a plan sparaliżowania Imperium w pierwszych dniach wojny spaliłby na panewce. Wedle generała de Poitiers wraz z informacją, że agent wpadł należało rozpocząć operację wyzwalania północno-zachodniego Imperium. Zdezorganizować działania armii cesarskiej szybkimi uderzeniami kawaleryjskimi wzdłuż traktów i błyskawicznie zająć Carroburg oraz Middenheim, następnie przegrupować siły i wraz z armią, która przebije się przez przełęcz helmgarcką, wziąć w kleszcze wojska Cesarza w Reiklandzie. Ale do takiej decyzji potrzebował pozwolenia od samego Króla, więc czekał.

***

Sytuacja na szachownicy komplikowała się, setki pionów i figur, pozorne i oficjalne posunięcia, gambity czy wreszcie zwykłe triki i oszustwa. Ci którzy wydawali się pionami, mogli stać się jutro najmocniejszymi figurami. A to wszystko w zależności od sytuacji geopolitycznej. W tej chwili na szachownicy do starcia szykowało się kilka potęg. Pięć, może sześć. Każda z nich miała swoje cele i starała się przejrzeć plany przeciwnika. Bałagan trudny do ogarnięcia. Dla człowieka.

***

Wszystko wskazywało na to, że ich prześladowcy z jakiegoś powodu stracili trop. Mogli w spokoju zwolnić, wyleczyć rany, odpocząć. Tak by zrobił amator, lecz oni byli profesjonalistami. Przed nimi był jeszcze szmat drogi i zadanie do wykonania. Bez słowa sprawdzili ekwipunek, broń. Szybko zmienili opatrunek rannemu i ponownie dosiedli zmęczonych koni. Jeszcze dzień lub dwa wytrzymają, potem trzeba będzie skorzystać z zapasów przygotowanych przez kompanów kryjących się po lasach. Byle dalej na zachód… bądź na południe.

Na terytorium wroga – raport cz. 1

Gracze:
Madzia
– Maja, kotołak, zwiadowca, skrytobójczyni.
Jaro – Kyllan Thaured, elfi weteran.
Pablo – Alfred von Haman, rycerz Białego Wilka.
Damian – Jorgul Waldbrol, kurier, jeździec i maruda z Ostlandu.
Kamil – Konrad Teub, uczeń czarodzieja i drugi syn jednego z najbogatszych patrycjuszów.

Maro (ponownie gościnnie)- Bulgo, niewyrośnięty, cuchnący, lecz cwany jak cholera snotling (to tak naprawdę stara postać, NPC, który przed kilku laty został przyhołubiony przez graczy jako maskotka, a  z czasem wyewoluował jako pełnowymiarowa postać najczęściej kreowana przeze mnie. Ostatnimi czasy trochę odsuwałem snota od ekipy, bo trudno mi było skupić się na nim i fabule przygody. Tym razem powrócił do akcji.

Następiły pewne zmiany w stopniach. Po raporcie Usingena z Bergsburga, sam Usingen, Kyllan oraz Haman zostali zdegradowani o jeden stopień, a Konrad awansowany, co znaczy, że w ekipie jest porucznik, czterech sierżantów i dwóch kapralów.

Niestety nie było Beci i Grzesia, którym raz jeszcze gratulujemy Kurzątka :).

Sesję rozpocząłem od przekzania raportu z przesłuchania szpiegów. Gracze wczytali się, zapoznali, podjęli decyzje. Wedle nich był dwa rozsądne tropy, które mogły pomóc w przechwyceniu łączników „Morra”, czyli kreta, którym okazał się być pułkownik Anselm von Tettau, dowódca Departamentu Operacyjnego Zgrupowania Północnego SDIM:

1. Zgarnąć rozpoznanych i wymienionych z nazwiska agentów bretońskich rezydujących w Middenheim (ok. 7 nazwisk).

2. Przyczaić się w hotelu „Bakałarz”, gdzie łącznik został zakodowane rozkazy dla „Morra”.

Choć początkowo przeważała opcja 1, to ostatecznie BG zdecydowali się bliżej zainteresować się „Bakałarzem”. Konrad wraz z Mają zdecydowali się wynająć pokój w pobliżu 14stki, w której łacznik umieszczał rozkazy dla „Morra”. Bulgo miał obstawiać front hotelu, maskując się w rynsztoku (taaa, snotlingi to lubią :)). Kyllan przyczaił się między budynkami koszarowymi i magazynami, obserwując hotel. Haman w pełnej rycerskiej zbroi Zakonu Białęg Wilka zaczął objeżdżać dzielnicę Freiburg główną drogą. Wbrew pozorom pomysł niegłupi. Ze względu na bliskość świątyń Sigmara i Ulryka oraz głównego kompleksu wojskowego (Plac Broni), rycerz zakonny nie rzucał się zanadto w oczy. Ot, wzmocnienie codziennych wojskowych patroli w niespokojnych czasach.

Jorgul wpierw udał się swoich młodocianych znajomych z gangu Śmieciarzy i wyprosił u Dietera, szefa gangu obstawienie obserwatorami zachodniej i południowej ściany. Niegłupi pomysł. Potem przybył pod „Bakałarza” i zaczął obserwować początkowo teren z najwyższego piętra jednego z budynków wojskowych położonych przy Placu Broni.

obstawa Bakałarza

Ze względu na brak Usingena rolę dowódcy (choć pewnie zaprzeczy :)) przejęła Maja.

Początkowo nic się nie działo. Konrad wynajął pokój 12 (naprzeciw obserwowanego nr 14) i wraz z Mają jako damą do toarzystwa zadekował się w środku. Do wieczora obserwacje nic nie dały. Ok. 21.00 równocześnie Bulgo dostrzegł osobnika, który przemknął na tyły „Bakałarza”. Snotling udał się za nim i zobaczył jak ów wspina się po tylnej ścianie hotelu i włazi przez okno do pokoju nr 14. Bulgo czym prędzej podążył za szpiegiem, wgramolił się na piętro, ale potem po gzymsie przemknął do okna pokoju, w którym przebywała Maja oraz Konrad i powiadomił ich o nieproszonym gościu.

Tymczasem ze swojego stanowiska Jorgul dostrzegł wysoką, szczupłą postać, która skryła się w cieniu pobliskiej świątyni Sigmara i ewidentnie zaczęła obserwować wejście do „Bakałarza”. BG zszedł i pobiegł w kierunku hotelu,przyczaił się przy świątyni Sigmara i zaczął przyglądać się intruzowi. Widać mało ostrożnie, skoro ten zbliżył się do Jorgula i od niechcenia, szybkim, nieuchwytnym ruchem smagnął go po twarzy ostrzem sztyletu. BG z trudem uniknął ciosu i rzucił się w pościg za uciekającym przeciwnikiem, w którym rozpoznał elfa. Jednego z dwóch agentów marienburskich Stąpających we Mgle, z którymi BG spotkali się w dwu dawniej rozegranych przygodach.

Daleko nie pobiegł. Uciekinier miał obstawę, zapewne drugiego elfa, bowiem Jorgul usłyszał tylko świst strzały, która przebiła mu kolano i powaliła nieprzytomnego z bólu na ziemię.

Natomiast w „Bakałarzu” Maja wyszła na zewnątrz wraz z Bulgiem, a Konrad obserwował drzwi do pokoju nr 14. Kiedy szpieg (zapewne łącznik „Morra”) opuścił czternastkę i normalnie, schodami zszedł na dół BG udał się za nim. Szpieg następnie opuścił „Bakałarza”, Konrad pozostał w hotelu. Nie znaczyło to jednak, ze nikt nie śledził łącznika. Duet Maja i Bulgo ruszyli za przeciwnikiem, który profilaktycznie dość długo kluczył po mieście, by wreszcie wejść do jednej z kamienic w dzielnicy handlowej Kaufseit.

A pozostali wdali się w bolesną zabawę w kotka i myszkę z dwoma elfimi zabójcami. Kyllan znalazł rannego i wciąż nieprzytomnego Jorgula otoczonego przez grupkę ludzi, w tym kilku strażników miejskich. Sam nie podążał dalej ulicą, obawiając się, że elf z łukiem obserwuje teren. Nic dziwnego, pamiętał swoje perypetie z dwoma elfami w Altdorfie, gdzie mało nie zginął od ich strzał. Tym razem to nie on miał być ofiarą, lecz Haman wciąż patrolujący konno główne ulice obiegające „Bakałarza”. Celna strzała w kark wpakowana przez elfa prosto pomiędzy naplecznik a hełm z przyłbicę i to przynajmniej z 200 kroków! Efekt: Haman zmieciony z siodła końskiego na ziemię, poważnie ranny i oczywiście wściekły. Po wywołaniu odpowiedniego zamieszania i zranieniu dwóch BG elfy wycofały się do kamienicy, gdzie  wcześniej wszedł łącznik.

Skąd to BG wiedzieli? Bo tam elfich zabójców zobaczyli Maja i Bulgo. Próba podejścia przez wspinającą się po kamienicy Maję łącznika skończyła się pojedynkiem strzeleckim Bulga z elfami. W jego wyniku Maja oberwała strzałą, ale elf dwoma od Bulga, niestety z dość niskimi rzutami na obrażenia. Ciąg dalszy pojedynku już nie był tak miły dla snotlinga, bowiem zabójca rzucił w  niego paskudnym elfickim nożem do rzucania (swobodna wariacja na temat afrykańskiej broni rzucanej) i nasz biedny snotling utracił Punkt Przeznaczenia.

Po tej zadymie wrogowie zrozumieli, że są spaleni w mieście i zdecydowali się ewakuować. Zgodnie z rozkazami od Waldsteina BG nie mogli na to pozwolić. Łacznik, który dotrze do swoich z informacją, ze ich siatka jest spalona, może doprowadzić do przyspieszenia inwazji przez Bretonię.

W tym samym czasie Haman skorzystał z medycznej pomocy w swojej świątyni, Kyllan zaczął poszukiwać Mai i Kyllana, a Jorgul ponownie udał się do Dietera, chcąc by ten obstawił jeszcze wschodnią bramę.

Ostatecznie to Bulgo pierwszy sprawdził bramę zachodnią, przy której zobaczył ciała dwóch strażników. Tędy zapewne uciekli szpiedzy. Wkrótce zebrała się tam całą grupa BG, a Jorgul dowiedział się od obserwatorów z gangu „Śmieciarzy”, że niedawno przez bramę wyjechały trzy osoby. Maja zorganizowała konie w SDIM i BG ruszyli w pościg.

Tutaj dała o sobie znać klątwa Taala. Jeden nieudany test tropienia sprawił, że BG stracili trochę czasu, sprawdzając dwa tropy: na głownym trakcie oraz doiść podobny na jednej z bocznych ścieżek. Mało tego Jorgul i Konrad nie zamierzali czekać na Kyllana, który sprawdzał drugi trop i pognali dalej traktem.

Skutkiem tego chwilę później wpadli w pułapkę (a chyba trzy razy mówiłem Damianowi, że jego postać swoim „szóstym zmysłem” czuje wielkie niebezpieczeństwo). Z lasy wyleciały strzały (cztery, czyli nie mieli do czynienia ze ściganą przez siebie trójką szpiegów!) i koń Jorgula skonał. Konrad zawrócił i pogalopował po swoich, ale Jorgul niestety zdecydował się walczyć nie uciekać. Na oślep oddał strzał z arabaletu w gęstwinę leśną i dostał kontrę od łuczników. Tutaj faktycznie miałem piękne rzuty. BG oberwał dwukrotnie, w tym raz z przerzutką. Wylądował gdzieś na -3, oberwał krytyka (bezwładna ręka, uszkodzony staw barkowy), lecz to nie był koniec jego kłopotów. Skrył się w lesie, ale wróg nie zamierzał mu odpuścić. Chwilę później zobacyzł, że ma do czynienia z kilkunastoma mutantami w tym kilkoma z naprawdę ciekawymi możliwościami (teleportacja, telekineza, kilka upgrade’ów fizycznych). Kolejny nieudany test ukrywania się (ach ta klątwa :)) sprawił, że wróg zaczął zacieśniać wokół niego obławę. Skończyło się na krókim pojedynku z jednym z mutantów, w którym udało mu się ranić Chaosytę i spieprzyć w kierunku swoim.

Ostatnią sceną tej sesji było starcie ekipy BG (poza ciężko rannym Jorgulem) z grupą szesnastu mutantów. Przeciwnik liczny, z ciekawymi modyfikacjami, lecz niskimi cechami. Toteż choć Maja zostałą ciężko ranna (0 Żw) kwasem przez przywódcę bandy, to ostatecznie wszyscy przeciwncy polegli, a BG mogli się radować prześwietnym zwycięstwem.

Na tym skończyliśmy. BG są przez wioską Esterweld (znaną im z innej przygody, w której rozwiązywali tajemnice zaginięć pensjonariuszy hospicjum Sigmara). Brakuje im jednego konia, ich jedyny medyk (Jorgul) ma niesprawną rękę , więc nie może ich opatrywać. Mało tego ta sama postać jest po trafieniu krytycznym i jeśli w ciągu doby nie otrzyma pomocy medycznej, umrze.

Uwagi:

1. Madzi nawet fajnie szło przewodzenie bandzie :).  Jorgula nie poskromiłą, ale jego to nawet NKWD nie przymusiłaby do słuchania rozkazów. 😛

2. Obserwacja i obstawienie „Bakałarza” bardzo fajnie wyszło. Było wspólne planowanie i w miarę współpraca (choć pod koniec BG dali się rozdzielić).

3. Starcie z mutantami też dobrze zrobione (choć niepotrzebnie ostrzegłemPabla, kiedy ten chciał Hamanem zaszarżować. Trza mu było pozwolić, a potem wykorzystać rozerwanie szyku BG przeciw nim :))

4. Na tej sesji to Jorgul gilgał kostuchę. Znów. Hmm Damian chcesz zmienić postać? 🙂 W ciągu ostatnich 4 przygód straciłeś 3 punkty przeznaczenia i oberwałeś krytyka :).

5. Banda mutantów, która akurat podczas pościgu za szpiegami wroga próbuje zatrzymać BG? Za duży zbieg okoliczności.

A na koniec zdjęcie witryny jednego z kiosków, jakie wykonał Jaro. Twarde prawa ekonomii widzą prawdziwą wartość elfów :).

przecena elfów

Raport z przesłuchania szpiegów – pomoc do sesji

Jak mówiłem wrzucam treść raportu z przesłuchania szpiegów. Informacji dużo, ale dla Was nie wszystkie są przydatne. Za to moga uporządkować w miarę to, co się dzieje obecnie w Imperium.

Do pobrania tutaj.

Czekam na ewentualne uwagi. Wiem, że późno wrzucam, ale wakacje zaczynam jednak dopiero od środy, a póki co czasu miałem jak na lekarstwo.

A w ramach rekreacji fota przesłana przez Kamila wraz z komentarzem: „Kapitan i drużyna” 🙂

macho

Raport Usingena – misja w Bergsburgu

Kapitan von Usingen dostaczył raport dotyczący wydarzeń w Bergsburgu. Przyznaję, że raporcik solidny i rozbudowany. Grześ upomnij się na sesji o pedeki za raport. Należy się.

Do graczy. Raport jest dla Was do wglądu, ale postacie o nim nie wiedzą.

Plik do pobrania tutaj.

W każdym bądź razie po takim postawieniu sprawy Haman, Kyllan i Usingen są degradowani o jeden stopień (dwaj pierwsi to znó sierżanci, ostatni to już pan porucznik). Konrad awansuje do kaprala.

Jakieś uwagi?

Ill met by Morrslieb – cz. 2

Druga i ostatnia sesja  przygody, ze tak powiem”przejazdowej”. BG, wracając z Bergsburga, spotykają pewnego łowcę nagród i w raz z nim trafiają do dziwnej wioski.

MG: Ja

Gracze:
Madzia
– Maja, kotołak, zwiadowca, skrytobójczyni.
Beatka – Ah’qua, elfka z ostlandzkiego lasu, łuczniczka.
Grześ – kapitan von Usingen, dzielny dowódca.
Jaro – Kyllan Thaured, elfi weteran.
Pablo – Alfred von Haman, rycerz Białego Wilka.
Damian – Jorgul Waldbrol, kurier, jeździec i maruda z Ostlandu.
Kamil – Konrad Teub, uczeń czarodzieja i drugi syn jednego z najbogatszych patrycjuszów.

20080623193846_enchanted_forrest

Po starciu ze zwierzoludźmi BG wracają do zdrowia w chacie Burkardta, szalonego pustelnika Taala. Burkhardt  pomógł w leczeniu pozostałych bohaterów, podleczył Jorgula oraz stworzył dla bohaterów amulet, który wydawał się być zbieraniną śmieci z niesamowicie brudnej i cuchnącej chaty.

Z rozmowy z pustelnikiem BG wywnioskowali, że wójt Gustaw ochrania wioskę przed zwierzoludźmi (któych w okolicy jest w cholerę) dzięki jakiemuś „dziecku Taala”. Trudno powiedzieć, czymże to dziecko miałoby być. Pustelnik wymajaczył tylko, iż jest ogromne, zielone i ma wielką łapę.

BG spędzili w chacie cały dzień, nie ruszając się z niej poza akcją zacierania śladów, jaką przedsięwziął Kyllan i Haman.

Wieczorem Burkhardt wyruszył w las w poszukiwaniu ziół, w tym czasie bohaterowie nadal przebywali w pobliżu chaty. Rankiem, po odzyskaniu kolejnych punktów Żywotności zdecydowali się ruszyć w dalszą drogę i nie zajmować się tajemniczą wioską. Podczas przedzierania się do traktu przepatrujący przed grupą Kyllan znalazł trop kilku humanoidów: ludzkie ślady stóp obutych w wiejskie łapcie, ale wokół szereg dziwnych tropów. Ślady ogona uderzającego w nisko położone gałęzie, dziwne igiełki z chityny (niczym pająka, ale dużo większe). Jeden z tropów wyglądał jakby został odciśnięty przez ruchomy posąg, w innym tropie poszczególne ślady były położone od siebie przynajmniej 2 metry. Wniosek BG wyciągnęli jasny: mutanci, najprawdopodobniej mieszkańcy wioski.

Mimo to BG nadal nie zamierzali wracać do wioski. 2-3 godziny później Kyllan znalazł tropy Bukhardta, a jakiś czas potem, po wyjściu na trakt, tropy mutantów kierujących się do wioski, a pomiędzy nimi ślady Burkhardta.

Zgodnie z prawdą BG wywnioskowali, że pustelnik został porwany przez mutantów (być może mieszkańców wioski). Wybuchła dyskusja: Konrad, Maja i Haman byli skłonni powrócić do wiochy. Usingen, Ah’qua oraz Jorgul sprzeciwili się temu. Kyllan wstrzymał się od głosu (zwykłe tchórzostwo Jaro ;P). Ostatecznie to kapitan zdecydował, by porzucić pustelnika na pastwę losu i powrócić do Middenheim.

Jakiś czas później BG, maszerując traktem, wpadli na zwierzoludzi. Maja idąca przed ekipą wypatrzyła zagrożenie, lecz sama mało nie zginęła z łap bestii. Udało jej się uciec po przemianie w kota. Pozostali przygotowali się do walki, a Konrad „dźwiękami” przywołał zwierzoludzi. Walka z 5 bestyjkami nie była zbyt wymagająca. BG bez większych strat pokonali przeciwnika. Ranna została Maja, ale do ciężkich ran została sprowadzona dopiero po tym, jak Jorgul strzelił focha i nie opatrzył jej rany. Efekt: -1 Żw z upływu ran, spadek do statusu ciężko rannego.

W ciągu następnych dwu dni BG udało się dotrzeć do Starej Leśnej Drogi, czyli traktu prowadzącego do Middenheim, gdzie spotkali patrol SDIM. Po niewielkich komplikacjach i rozstaniu się z Adlerem dotarli do Miasta Białego Wilka, gdzie po wyleczeniu przez magów (znaczy, że zostaną szybko wprowadzeni do akcji :)) spotkali się na naradzie z grafem Middenheim, kanclerzem Waldsteinem i już pułkownikiem Sigsauerem.

Kanclerz odebrał raport, poinformował ich o tym, że pochwycono szpiegów (konkretnie byli nimi jeden z pułkowników w sztabie SDIM oraz kochanka grafa :)), a następnie wprowadził w kolejne zadanie. Mają natychmiast zająć się eliminacją ocalałych agentów bretońskiej Czarnej Komnaty. Istnieje przypuszczenie, że szpiedzy Bretonii po dowiedzeniu się, że ich koordynator wpadł w łapy wywiadu cesarskiego przyspieszą własne plany. Zaatakują strategiczne cele, dokonają zamachów na kluczowe postacie w Imperium. To będzie sygnał do ataku dla bretońskiej armii.

Wniosek jasny. Jeśli BG zawiodą bretońskie i marienburskie pułki przekroczą granicę z Imperium.

Na tym zakończyłem sesję. Niestety nie byłem przygotowany do prowadzenia kolejnej przygody. Obowiązki zawodowe pochłonęły mnie bez reszty ostatnio. Ale już wkrótce wakacje :). Czasu będzie dosyć.

Uwagi:

1. Graliśmy dość krótko. Zaczęliśmy ok. 18.30, skończyliśmy o 21.30.

2. Sesja niezbyt udana z mojego punktu widzenia. Za dużo założyłem a priori. Gracze nie podjęli zahaczki, nauczka dla mnie. Świadomość, że pustelnik Taala, który im pomógł, jest w niebezpieczeństwie była za mało motywująca dla niektórych. Skończyło się to dość paskudną boską klątwą dla BG, która utrudni im działanie w lasach. Znamienna była reakcja Pabla:

Pół Imperium jest w lasach! Kurwa całe!

3. Naprawdę nie zamierzam na siłę wciągać Was w fabułę przygód. Nie daj bogowie poczujecie, że steruję Wami i przyjemność z gry zniknie. Nie tędy droga.

4. Nie czujecie, że jadę po Waszych kłótniach i wykorzystuję je przeciw Wam? Wczorajsze dogadywanie się w sprawie opatrywania ran Mai było kuriozalne.

5. W przygodzie miałem Was jeszcze skonfrontować z bandą Valerie. Zrezygnowałem z tego po tym, jak Damian stwierdził, ze starcie ze zwierzoludźmi to próba zmuszenia Was przeze mnie do powrotu do wioski. Obawiałem się, że walkę z doświadczonymi bandytami poczytacie jako swoistą wredotę MG, który chce Was ukarać za nie podjęcie fabułę przygody.

6. Raport z przesłuchania szpiegów postaram się do weekendu przygotować. Jeśli mi się nie uda, to na sesję przyniosę.