Gracze:
Madzia – Maja, kotołak, zwiadowca, skrytobójczyni.
Jaro – Kyllan Thaured, elfi weteran.
Pablo – Alfred von Haman, rycerz Białego Wilka.
Damian – Jorgul Waldbrol, kurier, jeździec i maruda z Ostlandu.
Kamil – Konrad Teub, uczeń czarodzieja i drugi syn jednego z najbogatszych patrycjuszów.
Maro (ponownie gościnnie)- Bulgo, niewyrośnięty, cuchnący, lecz cwany jak cholera snotling (to tak naprawdę stara postać, NPC, który przed kilku laty został przyhołubiony przez graczy jako maskotka, a z czasem wyewoluował jako pełnowymiarowa postać najczęściej kreowana przeze mnie. Ostatnimi czasy trochę odsuwałem snota od ekipy, bo trudno mi było skupić się na nim i fabule przygody. Tym razem powrócił do akcji.
Następiły pewne zmiany w stopniach. Po raporcie Usingena z Bergsburga, sam Usingen, Kyllan oraz Haman zostali zdegradowani o jeden stopień, a Konrad awansowany, co znaczy, że w ekipie jest porucznik, czterech sierżantów i dwóch kapralów.
Niestety nie było Beci i Grzesia, którym raz jeszcze gratulujemy Kurzątka :).
Sesję rozpocząłem od przekzania raportu z przesłuchania szpiegów. Gracze wczytali się, zapoznali, podjęli decyzje. Wedle nich był dwa rozsądne tropy, które mogły pomóc w przechwyceniu łączników „Morra”, czyli kreta, którym okazał się być pułkownik Anselm von Tettau, dowódca Departamentu Operacyjnego Zgrupowania Północnego SDIM:
1. Zgarnąć rozpoznanych i wymienionych z nazwiska agentów bretońskich rezydujących w Middenheim (ok. 7 nazwisk).
2. Przyczaić się w hotelu „Bakałarz”, gdzie łącznik został zakodowane rozkazy dla „Morra”.
Choć początkowo przeważała opcja 1, to ostatecznie BG zdecydowali się bliżej zainteresować się „Bakałarzem”. Konrad wraz z Mają zdecydowali się wynająć pokój w pobliżu 14stki, w której łacznik umieszczał rozkazy dla „Morra”. Bulgo miał obstawiać front hotelu, maskując się w rynsztoku (taaa, snotlingi to lubią :)). Kyllan przyczaił się między budynkami koszarowymi i magazynami, obserwując hotel. Haman w pełnej rycerskiej zbroi Zakonu Białęg Wilka zaczął objeżdżać dzielnicę Freiburg główną drogą. Wbrew pozorom pomysł niegłupi. Ze względu na bliskość świątyń Sigmara i Ulryka oraz głównego kompleksu wojskowego (Plac Broni), rycerz zakonny nie rzucał się zanadto w oczy. Ot, wzmocnienie codziennych wojskowych patroli w niespokojnych czasach.
Jorgul wpierw udał się swoich młodocianych znajomych z gangu Śmieciarzy i wyprosił u Dietera, szefa gangu obstawienie obserwatorami zachodniej i południowej ściany. Niegłupi pomysł. Potem przybył pod „Bakałarza” i zaczął obserwować początkowo teren z najwyższego piętra jednego z budynków wojskowych położonych przy Placu Broni.
Ze względu na brak Usingena rolę dowódcy (choć pewnie zaprzeczy :)) przejęła Maja.
Początkowo nic się nie działo. Konrad wynajął pokój 12 (naprzeciw obserwowanego nr 14) i wraz z Mają jako damą do toarzystwa zadekował się w środku. Do wieczora obserwacje nic nie dały. Ok. 21.00 równocześnie Bulgo dostrzegł osobnika, który przemknął na tyły „Bakałarza”. Snotling udał się za nim i zobaczył jak ów wspina się po tylnej ścianie hotelu i włazi przez okno do pokoju nr 14. Bulgo czym prędzej podążył za szpiegiem, wgramolił się na piętro, ale potem po gzymsie przemknął do okna pokoju, w którym przebywała Maja oraz Konrad i powiadomił ich o nieproszonym gościu.
Tymczasem ze swojego stanowiska Jorgul dostrzegł wysoką, szczupłą postać, która skryła się w cieniu pobliskiej świątyni Sigmara i ewidentnie zaczęła obserwować wejście do „Bakałarza”. BG zszedł i pobiegł w kierunku hotelu,przyczaił się przy świątyni Sigmara i zaczął przyglądać się intruzowi. Widać mało ostrożnie, skoro ten zbliżył się do Jorgula i od niechcenia, szybkim, nieuchwytnym ruchem smagnął go po twarzy ostrzem sztyletu. BG z trudem uniknął ciosu i rzucił się w pościg za uciekającym przeciwnikiem, w którym rozpoznał elfa. Jednego z dwóch agentów marienburskich Stąpających we Mgle, z którymi BG spotkali się w dwu dawniej rozegranych przygodach.
Daleko nie pobiegł. Uciekinier miał obstawę, zapewne drugiego elfa, bowiem Jorgul usłyszał tylko świst strzały, która przebiła mu kolano i powaliła nieprzytomnego z bólu na ziemię.
Natomiast w „Bakałarzu” Maja wyszła na zewnątrz wraz z Bulgiem, a Konrad obserwował drzwi do pokoju nr 14. Kiedy szpieg (zapewne łącznik „Morra”) opuścił czternastkę i normalnie, schodami zszedł na dół BG udał się za nim. Szpieg następnie opuścił „Bakałarza”, Konrad pozostał w hotelu. Nie znaczyło to jednak, ze nikt nie śledził łącznika. Duet Maja i Bulgo ruszyli za przeciwnikiem, który profilaktycznie dość długo kluczył po mieście, by wreszcie wejść do jednej z kamienic w dzielnicy handlowej Kaufseit.
A pozostali wdali się w bolesną zabawę w kotka i myszkę z dwoma elfimi zabójcami. Kyllan znalazł rannego i wciąż nieprzytomnego Jorgula otoczonego przez grupkę ludzi, w tym kilku strażników miejskich. Sam nie podążał dalej ulicą, obawiając się, że elf z łukiem obserwuje teren. Nic dziwnego, pamiętał swoje perypetie z dwoma elfami w Altdorfie, gdzie mało nie zginął od ich strzał. Tym razem to nie on miał być ofiarą, lecz Haman wciąż patrolujący konno główne ulice obiegające „Bakałarza”. Celna strzała w kark wpakowana przez elfa prosto pomiędzy naplecznik a hełm z przyłbicę i to przynajmniej z 200 kroków! Efekt: Haman zmieciony z siodła końskiego na ziemię, poważnie ranny i oczywiście wściekły. Po wywołaniu odpowiedniego zamieszania i zranieniu dwóch BG elfy wycofały się do kamienicy, gdzie wcześniej wszedł łącznik.
Skąd to BG wiedzieli? Bo tam elfich zabójców zobaczyli Maja i Bulgo. Próba podejścia przez wspinającą się po kamienicy Maję łącznika skończyła się pojedynkiem strzeleckim Bulga z elfami. W jego wyniku Maja oberwała strzałą, ale elf dwoma od Bulga, niestety z dość niskimi rzutami na obrażenia. Ciąg dalszy pojedynku już nie był tak miły dla snotlinga, bowiem zabójca rzucił w niego paskudnym elfickim nożem do rzucania (swobodna wariacja na temat afrykańskiej broni rzucanej) i nasz biedny snotling utracił Punkt Przeznaczenia.
Po tej zadymie wrogowie zrozumieli, że są spaleni w mieście i zdecydowali się ewakuować. Zgodnie z rozkazami od Waldsteina BG nie mogli na to pozwolić. Łacznik, który dotrze do swoich z informacją, ze ich siatka jest spalona, może doprowadzić do przyspieszenia inwazji przez Bretonię.
W tym samym czasie Haman skorzystał z medycznej pomocy w swojej świątyni, Kyllan zaczął poszukiwać Mai i Kyllana, a Jorgul ponownie udał się do Dietera, chcąc by ten obstawił jeszcze wschodnią bramę.
Ostatecznie to Bulgo pierwszy sprawdził bramę zachodnią, przy której zobaczył ciała dwóch strażników. Tędy zapewne uciekli szpiedzy. Wkrótce zebrała się tam całą grupa BG, a Jorgul dowiedział się od obserwatorów z gangu „Śmieciarzy”, że niedawno przez bramę wyjechały trzy osoby. Maja zorganizowała konie w SDIM i BG ruszyli w pościg.
Tutaj dała o sobie znać klątwa Taala. Jeden nieudany test tropienia sprawił, że BG stracili trochę czasu, sprawdzając dwa tropy: na głownym trakcie oraz doiść podobny na jednej z bocznych ścieżek. Mało tego Jorgul i Konrad nie zamierzali czekać na Kyllana, który sprawdzał drugi trop i pognali dalej traktem.
Skutkiem tego chwilę później wpadli w pułapkę (a chyba trzy razy mówiłem Damianowi, że jego postać swoim „szóstym zmysłem” czuje wielkie niebezpieczeństwo). Z lasy wyleciały strzały (cztery, czyli nie mieli do czynienia ze ściganą przez siebie trójką szpiegów!) i koń Jorgula skonał. Konrad zawrócił i pogalopował po swoich, ale Jorgul niestety zdecydował się walczyć nie uciekać. Na oślep oddał strzał z arabaletu w gęstwinę leśną i dostał kontrę od łuczników. Tutaj faktycznie miałem piękne rzuty. BG oberwał dwukrotnie, w tym raz z przerzutką. Wylądował gdzieś na -3, oberwał krytyka (bezwładna ręka, uszkodzony staw barkowy), lecz to nie był koniec jego kłopotów. Skrył się w lesie, ale wróg nie zamierzał mu odpuścić. Chwilę później zobacyzł, że ma do czynienia z kilkunastoma mutantami w tym kilkoma z naprawdę ciekawymi możliwościami (teleportacja, telekineza, kilka upgrade’ów fizycznych). Kolejny nieudany test ukrywania się (ach ta klątwa :)) sprawił, że wróg zaczął zacieśniać wokół niego obławę. Skończyło się na krókim pojedynku z jednym z mutantów, w którym udało mu się ranić Chaosytę i spieprzyć w kierunku swoim.
Ostatnią sceną tej sesji było starcie ekipy BG (poza ciężko rannym Jorgulem) z grupą szesnastu mutantów. Przeciwnik liczny, z ciekawymi modyfikacjami, lecz niskimi cechami. Toteż choć Maja zostałą ciężko ranna (0 Żw) kwasem przez przywódcę bandy, to ostatecznie wszyscy przeciwncy polegli, a BG mogli się radować prześwietnym zwycięstwem.
Na tym skończyliśmy. BG są przez wioską Esterweld (znaną im z innej przygody, w której rozwiązywali tajemnice zaginięć pensjonariuszy hospicjum Sigmara). Brakuje im jednego konia, ich jedyny medyk (Jorgul) ma niesprawną rękę , więc nie może ich opatrywać. Mało tego ta sama postać jest po trafieniu krytycznym i jeśli w ciągu doby nie otrzyma pomocy medycznej, umrze.
Uwagi:
1. Madzi nawet fajnie szło przewodzenie bandzie :). Jorgula nie poskromiłą, ale jego to nawet NKWD nie przymusiłaby do słuchania rozkazów. 😛
2. Obserwacja i obstawienie „Bakałarza” bardzo fajnie wyszło. Było wspólne planowanie i w miarę współpraca (choć pod koniec BG dali się rozdzielić).
3. Starcie z mutantami też dobrze zrobione (choć niepotrzebnie ostrzegłemPabla, kiedy ten chciał Hamanem zaszarżować. Trza mu było pozwolić, a potem wykorzystać rozerwanie szyku BG przeciw nim :))
4. Na tej sesji to Jorgul gilgał kostuchę. Znów. Hmm Damian chcesz zmienić postać? 🙂 W ciągu ostatnich 4 przygód straciłeś 3 punkty przeznaczenia i oberwałeś krytyka :).
5. Banda mutantów, która akurat podczas pościgu za szpiegami wroga próbuje zatrzymać BG? Za duży zbieg okoliczności.
A na koniec zdjęcie witryny jednego z kiosków, jakie wykonał Jaro. Twarde prawa ekonomii widzą prawdziwą wartość elfów :).
Filed under: RPG, Warhammer | Tagged: Empire, Imperium, Middenheim, RPG, sdim, Warhammer, WFRP | 18 Komentarzy »